Ten wpis dedykuję wszystkim kobietom Ukrainy, które chwyciły
za broń i ramię w ramię wraz ze swoimi braćmi, mężami, ojcami bronią ojczyzny
przed opętanym żądzą władzy świrem. Także tym, które z dziećmi przedostały się
do obcego państwa i tu próbują ułożyć rodzinne życie, w nowym składzie i nowych
okolicznościach. I tym, które siedząc w zimnej i ciemnej piwnicy usiłują zdobyć
jedzenie, przetrwać i wydostać się korytarzem humanitarnym do spokojniejszego świata.
Są tu m.in. naukowiec, artystka, prawniczka… Każda z nich
wnosząca do świata pierwiastek dobra, budująca, niosąca radość. To nie będzie
wpis o wojnie. Bo wojna nie ma w sobie nic z kobiety.
„Maria Curie” Eva Curie
Tłumaczenie: Hanna Szyllerowa
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba Stron: 352
Kategoria: biografia
„Frida” Barbara Mujica
Genialna, opętana, szalona. Ekscentryczna i dzika. Niepoddająca się żadnym regułom, bezkompromisowa, łamiąca wszelkie konwenanse. Paliła cygara, klęła jak szewc, upijała się i czerpała z życia pełnymi garściami.
A może… zgorzkniała, cierpiąca i narzekająca kobieta, pragnąca na siłę podtrzymać swój pełen wigoru wizerunek? Jaka naprawdę była Frida Kahlo?
Jej postać i obrazy próbowałam wam kiedyś przybliżyć we wpisie "50 twarzy Fridy Kahlo", który znajdziecie tu.
Za życia nie zaznała wielkiej sławy, pozostała w cieniu znanego na całym świecie męża. Dopiero w latach 80-tych jej obrazy zyskały na znaczeniu i obecnie są we wszystkich najbardziej znanych galeriach świata. Charakterystyczne autoportrety są nie do pomylenia z żadnymi innymi. Jej działa są wyjątkowo łatwe w interpretacji – przelewała na nie cały swój życiorys – ból, miłość, cierpienie…
Choć to swego rodzaju biografia, czyta się to lepiej niż niejedną powieść beletrystyczną – to chyba najlepiej świadczy o tym, jak fascynującą osobowością i kolorowym ptakiem była Frida..
"Frida" Barbara Mujica
„Becoming” Michelle Obama
Jeżeli jesteś kobietą pewną siebie, nazwą Cię agresywną. Jeżeli w związku masz własne zdanie, powiedzą, że trzymasz męża pod pantoflem. Jeśli jesteś stanowcza, nazwą Cię upartą babą. A jeżeli do tego jesteś czarna, atakować cię będą ze zdwojoną siłą.
Michelle Obamy nie trzeba chyba nikomu przedstawiać – to pierwsza Afroamerykanka, która została pierwszą damą USA. Wychowywała się przy niepełnosprawnym ojcu, w podupadającej dzielnicy, bez większych pieniędzy. Jednocześnie jednak miała dom pełen muzyki, miłości, z rodziną, która zawsze dawała jej wsparcie. I to wsparcie pani Obama chce przekazać dalej, zwłaszcza tym, którym brakuje go w rodzinnych domach.
Historia prezydentowej to opowieść o dziewczynie, która dzięki ciężkiej pracy, inteligencji i wierze we własne siły osiągnęła o wiele więcej niż większość czarnoskórych kobiet. Studia w Princeton, praca w miejscach, gdzie niejednokrotnie była jedyną czarną i wreszcie Biały Dom - to inspiracja dla wielu. Poprzez swoją książkę Michelle mówi: jeśli chcesz i wierzysz, możesz osiągnąć wszystko. Nieważne czy jesteś biały czy czarny, czy pochodzisz z dużego miasta czy z małej wsi, jesteś bogaty czy biedny. Możesz mieć trudniej niż inni, ale niech cię to nie zniechęca, lecz wzmacnia.
To ważny i mądry głos dobrej i ciepłej osoby. Polecam.
„Mała” Edward Carey
Tym razem nie reportaż, nie biografia, ale niezwykła powieść,
która powstała na podstawie historycznych zapisków z życia Anne Marie Grosholtz
– ambitnej i spragnionej miłości sieroty, która światu znana jest… jako Madame
Tussaud.
Książka napisana jest w formie pamiętnika. Wystarczy
przeczytać pierwszą stronę, aby poczuć ten baśniowy klimat i ekscentryczny
nastrój. A zatem:
„Niezwykły żywot i historyczne przypadki służki przezwanej
Małą obejmujące podróże po trzech krajach, utracone dzieci, utraconych
rodziców, duchy małp, manekiny krawieckie, lalki drewniane, lud sztuczny,
króla, księżniczkę i księżną, siedmiu doktorów, człowieka, który cały Paryż
schodził, człowieka, który kolekcjonował morderców, człowieka, który był
manekinem sklepowym, jego mrożoną matkę, sławnych filozofów, herosów i monstra,
każdego kto coś znaczył, kilka domów, z których każdy był większy od
poprzedniego, wzlot, upadek, liczną rodzinę, sceny wagi historycznej, ludzi
sławnych, ludzi zwyczajnych, miłość, nienawiść, rzezie niewinnych, morderstwa
widziane na własne oczy, ciała rozkawałkowane, krew na ulicach, nędzę,
więzienie, utratę wszystkiego, małżeństwo, wspomnienia uchwycone i uwiecznione,
nieszczęście codzienne ukazywane, historię własną.”
A w skrócie – jak z małego popychadła wyrosnąć na silną kobietę, pewną siebie kobietę, której nazwisko wieki po jej śmierci wciąż jej najlepszą wizytówką. Bardzo dobrze się to czyta.
Liczba Stron: 528
„Dzikowska” Roman Warszewski
No dobra, żeby nie było za słodko – wkładam łyżkę dziegciu.
Przyznam, że po tej książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nie, to
nie jest zły reportaż. Ja po prostu nie polubiłam głównej bohaterki, nie wiem
jednak, czy jest to wina samej Dzikowskiej, czy może jednak autora książki.
Spodziewałam się historii fantastycznych podróży, szalonych
wydarzeń, śmiechu, który na okładce pojawia się w pełnej krasie. A co
dostaliśmy?
Z jednej strony niby pomnik, osobę bez was, siedmiolatkę,
która gdy została w nocy napadnięta wystraszyła złodzieja udając, że trzyma
pistolet. W nocy. W ciemnym zaułku. Napastnik uciekł przed siedmiolatką
przerażony… No nie kupuję tego. I nie chodzi o to, że ta historia nie mogła się
wydarzyć. Bardziej o to, że wybrzmiało to tak, jakby w siedmioletniej Eli nie
było żadnego strachu, nic. Superbohaterka bez skazy.
Skupiam się na tej scenie, bo w tym duchu napisana jest cała
ksiażka. O tym, jak to niby ludzie lgną do tego cudownego uśmiechu. A w gruncie
rzeczy nie było w tym reportażu zbyt wielu osób, które wypowiedziałyby się z
prawdziwą życzliwością i sympatią. Jak to więc było naprawdę?
Jeżeli czytać między wierszami, wcale nie tak pięknie.
Tajemnicze nagłe wyjście z więzienia w latach 50-tych, studia, mimo wyroku za
przestępstwo polityczne (przypominam, że były to czasy, kiedy w Polsce rządziła
jedna jedyna właściwa partia), paszport w domu czy przyjaźń z Luisem Echeverrią
Alvarezem, w czasach, gdy jeszcze nie opadł kurz po masakrze studentów, za
którą był odpowiedzialny.
I wszystko byłoby ok, gdyby mimo tych wszystkich autor na siłę nie starał się tej Dzikowskiej wybielać. Po co na siłę wymyślać, jaką to była patriotką? Po co wiecznie podkreślać, tę „niezłomność” i upór, które w mojej ocenie świadczyły raczej o „uważam, że jestem od was mądrzejsza i lepsza we wszystkim, więc zawsze ma być po mojemu”. Zresztą wielu byłych kolegów z pracy dziennikarki to potwierdziło. Nie wiem po co. Może inaczej Dzikowska nie zgodziłaby się na wydanie tej książki?
Mój egzemplarz do kupienia tutaj.
Liczba Stron: 622
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz