To książki a nie Ministerstwo Edukacji dają nam prawdziwą wiedzę, mądrość i siłę. Politycy odchodzą a literatura w nas zostaje. Dlatego czytanie uważam za najlepszą inwestycję, zwłaszcza książek tak dobrych, jak te, o których mowa w dzisiejszym poście.
Konkursów literackich mamy w Polsce sporo – najbardziej znana nagroda to oczywiście NIKE ale nie można zapominać o Nagrodzie Literackiej Gdynia, Nagrodzie Conrada czy nawet Nagrodzie Złotego pocisku, dla fanów kryminału. Wyróżnione książki mają w sobie coś niezwykłego, co pozostawia w czytelniku ślad na długo po tym, jak książka wróci na półkę. Zresztą, przekonajcie się sami.
„Pianie Kogutów Płacz Psów” Wojciech Tochman
- NIKE (nominacja)
- Książka Roku "Lubimyczytać.pl"
O koszmarze rządów Pol Pota napisano już wiele książek. Ale niewielu napisało o tym, jak żyje się teraz. Bo trauma nie kończy się wraz z obaleniem dyktatora. Jak to jest, kiedy po ludobójstwie Ci, którym udało się przetrwać muszą żyć razem z oprawcami w jednym kraju, mieście, w jednej wsi? Chodzić do tej samej szkoły, pracować ramię w ramię?
Pol Pot pozostawił po sobie nie tylko pola śmierci i tysiące sierot. Pozostawił traumy, niezagojone rany, które będą się jątrzyć jeszcze przez wiele pokoleń. Polecam. Na Instagramie znajdziecie dodatkowo zdjęcia z książki - kliknijcie tutaj.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie.
Liczba Stron: 224
Kategoria: reportaż
„Mapa” Barbara Sadurska
- Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza
- Ogólnopolska Nagroda Literacka dla Autorki "Gryfia"
Wyjątkowy zbiór opowiadań. Trochę jak puzzle, kojarzyła mi się z powieściami Cabre, choć jest o wiele krótsza , niż jego powieści. To książka zagadka, książka pułapka… Na pozór może wydawać się, że opowiadania są ze sobą jedynie luźno związane występującą w nich mapą. Ale każda kolejna część to odkrycie cienkich nitek łączących poszczególnych bohaterów, ukazujących ich motywy działania, wyjaśniających przeszłość lub przepowiadających przyszłość.
Co ciekawe, spotkasz tu postaci prawdziwe, np. Rembrandta czy Fra Mauro, jak i fikcyjne. Ciekawie ujęta, tajemnicza, co zresztą autorka podkreśla urwanymi czasem w połowie zdaniami. Wiem, że nie wszystkim się podobała, ale mnie urzekła. Polecam.
Wydawnictwo: Nisza
Liczba Stron: 208
Kategoria: literatura piękna
„27 śmierci Toby’ego Obeda” Joanna Gierak-Onoszko
Nagrody:
Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki
Nagroda Conrada
Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza
Nagroda Literacka Nike
Książka Roku Lubimyczytać.pl
Dobrze jest bowiem przeczytać reportaż poszerzający horyzonty, wręcz zmieniający postrzeganie świata, uczący innego spojrzenia i zwiększający wrażliwość.
Do tej pory postrzegałam Kanadę, jak pewnie większość z was, jako swego rodzaju raj na ziemi. Spokojne miejsce z niską przestępczością, gdzie wszyscy są dla siebie mili i żyją sobie spokojnie. Jego wizytówką jest wielokulturowość i tolerancja.
Autorka odkrywa przed nami jednak ciemną stronę tego kraju. Bo okazuje się, że choć w stolicy brzmi 140 różnych języków i dialektów, choć wg BBC jest to najbardziej międzynarodowe miasto świata, to są tu jedynie przyjezdni. Innymi słowy wszyscy poza tymi, którzy tu przyszli na świat.
Najpierw rdzennych mieszkańców najeźdźcy z Europy wypędzili i zamknęli w rezerwatach, których nie mogli opuszczać. Zakazano im handlować, głosować, ubierać się i modlić a nawet śpiewać po swojemu. A przede wszystkim nie wolno było wychować nowego pokolenia. Dlatego siłą odbierano rdzenne dzieci rodzicom, zamykano je w internatach i usiłowano złamać. Zabić ducha “dzikusa” i uformować idealnego białego katolika.
Lektura ocieka bólem i upokorzeniem ofiar sióstr zakonnych i księży którzy latami znęcali się nad swoimi wychowankami. To kolejny zarzut wobec Kościoła Katolickiego, ale chyba okrucieństwo ze strony tych, którzy powinni być najbardziej miłosierni już nikogo nie dziwią.
Dla mnie jest to ogromnie ważna książka jako Europejki. Mam nadzieję, że wielu przeczyta tę książkę i nabierze pokory - dla innych kultur. Zamiast narzucać swoje, uszanujemy rdzenne zwyczaje. To jedyny sposób ani uniknąć kolejnej podobnej masakry w przyszłości.
„Stramer” Mikołaj Łoziński
Nagrody:
Nagroda Literacka Europy Środkowej „Angelus”
Nominacja do NIKE
Książka Roku Lubimyczytać.pl
Rodzina Stramerów to taka sobie zwyczajna, przeciętna rodzina z Tarnowa. Nie za bogaci, w zasadzie raczej biedni, ale z pomocą wujka w Ameryce jakoś wiążą koniec z końcem. Nathan “pan domu” jest tym typem biznesmena-cwaniaczka, któremu rzadko kiedy coś wychodzi. Jego żona marzy o wakacjach nad morzem, ale w sumie do szczęścia wystarcza jej widok jej szóstki dzieci przy wspólnym stole.
Poznajemy ich krótko po pierwszej wojnie światowej i zostajemy z nimi przez kolejne kilkanaście lat. Przeżywamy ich miłości, stresujemy się egzaminami, doświadczamy młodzieńczych buntów. Tych ludzi nic nie wyróżnia, nawet pochodzenie -Żydów wtedy było w Tarnowie bardzo wielu.
Początkowo tylko Ty czytelniku wiesz, co spotka tę rodzinę, kiedy do władzy dojdzie Hitler. Nastroje społeczne zmieniają się powoli. Najpierw są myśli, w które wkrada się nazistowski jad. Potem, w tramwaju ludzie mówią to, o czym kiedyś nie odważyliby się pomyśleć. Wreszcie - czyny.
Ta książka jest jak tykająca bomba zegarowa, z napięciem czekasz na kolejny rozdział i odsłonę następnych wydarzeń. Napisana tak, że natychmiast czujesz się członkiem tej wesołej, choć kłótliwej gromady. Kibicujesz im, zagryzasz palce, czasem chciałbyś potrząsnąć.
Doskonale narysowany portret ludzi i realiów w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym i podczas drugiej wojny światowej, tym ciekawsza, że losy każdego z sześciorga rodzeństwa potoczyły się w różnych kierunkach. Jedna z najlepszych pozycji jakie przeczytałam w tym roku. W tym zestawieniu moja ulubiona.
„Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakubie Szeli” Radek Rak
Nagrody:
Nagroda Literacka NIKE
Nagroda Literacka Gdynia
Powieść, czy może raczej podanie albo legenda, mroczna niczym listopadowa noc. Do tego napisana trudnym językiem, na pewno nie każdemu się spodoba.
Radek Rak przenosi nas do XIX wiecznej Galicji, “państwa” stworzonego sztucznie przez austriackiego zaborcę. W historii miejsce to zapisało się jako jedyna ostoja polskości, w której pod rządami Franciszka Józefa żyło się dostatnio i spokojnie
Głównego bohatera - Jakóba Szelę, poznajemy jako nastoletniego chłopca. Jest pomagierem karczmarza. Zakochuje się a my… zaczynamy go lubić. Aż trudno uwierzyć, że po latach ten sympatyczny nastolatek stanie na czele chłopów pacyfikujących spiskującą szlachtę a historia zapamięta go jako jednego z najbardziej zwyrodniałych zbrodniarzy.
Co warto podkreślić, to nie jest powieść historyczna ani biograficzna. Książka napisana została w formie baśni, co ułatwia oddzielenie fikcji od faktów historycznych i przyswojenie tych najbardziej brutalnych elementów powieści. Mistrzowsko wplecione elementy fantastyczne sprawiają, że ja, fanka realizmu magicznego, zatęskniłam za tą książką jak tylko się skończyła.
„Srebro ryb” Krzysztof Środa
- NIKE (nominacja)
Książki przyrodnicze o rybach nie zdarzają się zbyt często. O ptakach, wilkach, niedźwiedziach czy koniach owszem, wiele pozycji znajdziemy. A o rybach - nic a nic. Sam autor zauważa, że one po prostu mało kogo obchodzą. Jedynie wędkarzy i akwarystów, być może również ichtiologów. No i kucharzy, ale takie zainteresowanie lepiej pominąć milczeniem.
A szkoda, bo to fascynujące stworzenia, chociażby dlatego, że istnieją od zawsze. Ewolucyjnie są to pierwsze kręgowce. Co więcej, przez miliony lat niewiele się zmieniły. Ba, wielu z nich wciąż jeszcze nie udało się poznać.
Ale zanim sięgniesz po tę pozycję musisz wiedzieć, że to nie jest jedna z tych lekkich powieści przyrodniczych. To raczej refleksja nad naszym postrzeganiem tych istot. Są rozdziały napisane w formie reportażu - stricte mówiące o danym gatunku. Przeplatają je opisy wspomnień i przemyśleń autora napisane w stylu opowiadań, powieści z poetycką wręcz nutą.
Podoba mi się czułość zawarta w tej książce. Nawet zimna ryba jej potrzebuje.
„Strup. Hiszpania rozdrapuje rany” Katarzyna Kobylarczyk
- Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki
"Strup. Hiszpania rozdrapuje rany" to jeden wielki nekrolog. Prawie każdy rozdział zaczyna się od listy osób, o których śmierci dowiemy się na najbliższych stronach. To ludzie, którzy zaginęli dziesiątki lat temu a nikt z najbliższych nie znał ich losu.
A zaczęło się tak: Emilio Silva Barrera postanowił odnaleźć swojego dziadka. 64 lata wcześniej, 15 października 1936 roku, dziadek Emilia wszedł do ratusza w Villafranca del Berzo a rankiem następnego dnia już go tam nie było. Tylko tyle wiedział Emilio.
To znaczy coś tam jeszcze słyszał, że w kilku rodzinach byli tacy, co to zabrano ich nocą i już nie wrócili. Ale, że zabrali ich Ci sami, którzy wówczas rządzili krajem, to nikt się nie odzywał. Generał Franco nie słynął wszak z empatii i troski o obywateli. Nasz bohater znał plotki, że gdzieś tam za wsią zakopano jakieś ciała, ale o tym też się nie mówiło. Ale Emilio chciał się dowiedzieć. Musiał znaleźć dziadka.
Chłopak nie miał pojęcia, że otwiera puszkę Pandory. W ciągu ostatnich kilkunastu lat hiszpańskie organizacje pozarządowe znalazły siedemset czterdzieści anonimowych mogił, z których ekshumowano ponad dziewięć tysięcy ciał cywilów zamordowanych przez nacjonalistów generała Franco. Ten reportaż to bardzo potrzebny memoriał.
„Kult” Łukasz Orbitowski
- NIKE (nominacja)
- Książka Roku "Lubimyczytać.pl"
"Kult" kojarzy mi się z pewnym polskim, niedocenionym moim zdaniem, filmem pt: “Święty interes”. To film, w którym dwóch braci otrzymuje w spadku auto, którym niegdyś, podobno, przejechał się po ich wsi Jan Paweł II. Ponieważ jest to Polska wieś, nikogo nie powinno zdziwić, że samochód staje się w pewnym momencie przedmiotem kultu do tego stopnia, że mieszkańcy rozkradają je i każdy modli się w domu do swojego kawałka. Jeden do kierownicy, inny do dźwigni zmiany biegów, kolejny do lusterka. O miłosierdziu w stosunku do sąsiada oczywiście wszyscy zapominają.
W książce “Kult” jest podobnie, a może nawet mocniej. To zbeletryzowana historia oławskich objawień - w latach 80-tych głośno było o Matce Boskiej ukazującej się w tamtejszych ogródkach działkowych. Zbyszek, dziecko PRLu, opowiada historię swojego młodszego brata, prostodusznego Henia. Podczas gdy Zbyszek tapla się w codzienności, żona, dzieci, od czasu do czasu ktoś na boku, praca i taki typowy kierat bez końca, Henio pozostaje w swoim świecie, gdzie jak wierzy, wszyscy są dobrzy a każda sytuacja przyniesie coś pozytywnego. Henio ma tylko jedno marzenie i cel w życiu - postawić na działkach Sanktuarium. Mimo czarnych momentów, jest w tej książce jakaś czułość i hmm… nadzieja. Ciekawa historia ujęta w bardzo zgrabne ramy. Jestem bardzo na tak.
„Patyki i badyle” Urszula Zajączkowska
- Nagroda Conrada
- Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza
- Paszport Polityki
- Nagroda Literacka Gdynia
"Patyki i badyle" to napisana przepięknym poetyckim językiem książka popularnonaukowa. Zanurzamy się w słowa smakując każde piękne zdanie ale też... uczymy się. Na przykład o tym co robią rośliny, aby przetrwać ciężkie mrozy i w jaki sposób poradziły sobie w drodze ewolucji, gdy w powietrzu zaczęła się zmniejszać ilość dwutlenku węgla, który jest im niezbędny do życia
Autorka z jednej strony wrażliwa, co czuje się w sposobie patrzenia i opowiadania świata, z drugiej pragmatyczna. Jak choćby wtedy, kiedy wycina drzewa do badań. Lub gdy mówi o człowieku, którego uznaje jedynie za małą część życia roślin. I to na dodatek taką, bez której spokojnie mogłyby się obejść. Przypomina również, że jesteś czytelniku jedynie częścią większej całości i… że kiedyś zjedzą cię robale.
Mój ulubiony rozdział to ten o roślinach Wołomina. Zresztą przeczytajcie sami fragment o mniszku lekarskim, a zakochacie się w tej książce zupełnie jak ja.
“Jest przecież październik, a ten wciąż ma nadzieję, że się rozniesie, że coś lub ktoś go przyjmie, że będzie dla niego miejsce. Mniszek lekarski, puchata kula pełna lotnych nasion w kłębowisku innych roślin, tuż przed zimą wciąż żyje. Na kawałku trawy, między chodnikiem a asfaltem, eksploduje wiara w przetrwanie. Przydrożna kapliczka dla beznadziejnych i skończonych”
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba Stron: 300
Kategoria: popularnonaukowa
„Potop” Salcia Hałas
- NIKE (nominacja)
„Potop” to druga książka Salci Hałas. O pierwszej pt: “Pieczeń dla Amfy” pisałam przy okazji najlepszych polskich książek wyróżnionych w 2016 roku tutaj
Podobnie jak w “Pieczeni”, tak i tutaj przenosimy się do Gdyni, tym razem do Pekinu, czyli osiedla małych domków, w większości bez kanalizacji, które zostało sprzedane deweloperowi wraz z mieszkańcami.
„Potop” opowiada o dziurze w ziemi, w elewacji, w dachu, przez którą woda wlewa się do domu. O dziurze w systemie społecznym, który pozwala wyrzucić ludzi na bruk po to, aby miasto mogło wybudować nowo, ładnie i dla bogatych. I przede wszystkim o dziurze w duszy, czyli po prostu o depresji. Beznadziei codziennego życia, w którym odpoczynek może dać tylko śmierć. Koniec Pekinu jako metafora końca świata i do tego przepiękny literacki język. Polecam, choć jest to emocjonalna wyrzynka.
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba Stron: 220
Kategoria: literatura piękna
„Kiedy wybuchnie wojna?” Piotr M. Majewski
- NIKE
Jedyna książka z listy, którą ciężko mi się czyta. Ma 458 stron, jestem tuż za połową i przyznam, że niechętnie po nią sięgam. Jest trudna - ogrom nazwisk, dat wydarzeń mnie przytłacza.
Lubię reportaże historyczne, uważam, że dobrze opowiedziane dają więcej niż cała edukacja szkolna w tym zakresie razem wzięta. Gorąco polecam np: książkę Michaela Dobbsa “Sześć miesięcy w 1945 roku. Roosvelt, Stalin, Churchil, Truman. Od wojny światowej do zimnej wojny.”. Pisałam o niej we wpisie “Książki dla miłośników serialu House of Cards” tutaj.
Jednak u Dobbsa bohaterami byli znani politycy a całość napisana była niczym połączenie Cobena z Ludlumem. Tymczasem “Kiedy wybuchnie wojna” jest naszpikowana nazwiskami i szczegółami, że trudno wyłapać cały kontekst. Jasne, są pewne ciekawostki i smaczki, ale dla mnie za jest ich zbyt mało jak na tak grube tomiszcze. Trochę tak, jakbym patrzyła na tysiąc małych kawałeczków puzzli a ktoś kazałby mi opowiedzieć co jest na obrazku. Nie umiem. Ta lektura mnie pokonała. Moim zdaniem tylko i wyłącznie dla fanów tego gatunku.
Wydawnictwo: Krytyka polityczna
Liczba Stron: 458
Kategoria: reportaż historyczny
„Sprawa Hoffmanowej” Katarzyna Zyskowska
- Nagroda Złotego Pocisku (nominacja)
Nominowany do Nagrody Złotego Pocisku kryminał oparty na prawdziwych wydarzeniach.
Lato 1933r. Mira Hoffmanowa, gwiazda kabaretu, z mężem (znanym prokuratorem) i pasierbem udają się na wycieczkę w góry.
Przez załamanie pogody prosta ścieżka staje się śmiertelną pułapką, z której tylko ona uchodzi z życiem.
Opinia publiczna wydaje wyrok i skazuje aktorkę. W sprawie jest wiele niejasności. Dlaczego prokuratorowa spędziła przy zwłokach kilka dni zamiast od razu zejść po pomoc? Kim był tajemniczy mężczyzna, którego znaleziono dopiero kilka dni później?
5 lat później spotykamy Mirę, ale nie za kratami lecz w szpitalu psychiatrycznym. Czy nowy lekarz rozwikła sprawę potrójnego morderstwa sprzed lat i tym samym uwolni pacjentkę z więzienia, jakie zbudowała sobie we własnej głowie?
To nie jest typowy kryminał, w którym z napięciem czekamy na to, kto teraz zginie a kto okaże się tym złym. My szukamy rozwiązania w ludzkiej pamięci dzięki hipnozie i psychoanalizie.
Czyta się szybko a odkrywanie tajemnic ludzkiego umysłu jest fascynujące. Szkoda, że ten wątek nie został zgłębiony bardziej. Wolałabym chyba, aby całość opierała się na opowieściach Miry z sesji terapeutycznych, choć również ukazanie Zakopanego z lat 30-tych ubiegłego wieku było ciekawe. Wiem, że już wtedy nie polubiłabym tego miejsca, mimo całej mojej ogromnej miłości do Tatr.
Nie mniej jednak lekturę polecam.
"Pustostany" Dorota Kotas
- Nagroda Conrada
- Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza
- Nagroda Literacka Gdynia
To króciutka, śmieszno-smutna powieść o dziwnym starym domu na warszawskim Grochowie, o bazarku, na którym czas się zatrzymał i pewnej zanurzonej w tym wszystkim miłośniczce psów, która marzy aby zostać pisarką. Polecam, bo to doskonała proza.
Odbierając nagrodę Conrada dwa czy trzy tygodnie temu, na początku czarnych protestów, autorka wyszła na scenę w tęczowej maseczce oraz z czerwonym piorunem na ręce. Powiedziała: "Chciałabym podziękować, z racji tych dziwnych okoliczności, w których jesteśmy, tym wszystkim, którzy dziś wyszli na ulicę, by protestować, i jestem szczęśliwa, że mogę reprezentować kobiety na tej scenie i odebrać tę nagrodę." Wielkie brawa.
- "Jaremianka”, Agnieszka Dauksza, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
- „Kalendarz majów”, Konrad Góra, Biuro Literackie
- „W czasach szaleństwa”, Magdalena Grochowska, Agora
- „Tancerka i zagłada. Historia Poli Nireńskiej”, Weronika Kostyrko, Wydawnictwo Czerwone i Czarne "Feluni”, Ewa Kuryluk, Wydawnictwo Literackie
- "Miłość w trybie awaryjnym”, Ewa Lipska, Wydawnictwo Literackie
- „Znikanie”, Izabela Morska, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
- „Płuczki”, Paweł Piotr Reszka, Wydawnictwo Agora
- „Kafka. Życie w przestrzeni bez rozstrzygnięć”, Tadeusz Sławek, Instytut Mikołowski
- „Dziennik”, Tadeusz Sobolewski, Wydawnictwo W.A.B.
- „Pusty las”, Monika Sznajderman, Wydawnictwo Czarne
- „Substancja nieuporządkowana”, Adam Zagajewski, Społeczny Instytu Wydawniczy Znak „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, Filip Zawada, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz