Dwa tygodnie to dużo czy mało na zwiedzenie dwóch krajów? Nam wystarczyło, żeby przeżyć jedną z najfajniejszych przygód w życiu. To nasza druga podróż do Azji i możliwość poznania jej zupełnie innego oblicza - pierwszy raz odwiedziliśmy ten kontynent cztery lata temu podróżując po Japonii. Malezja i Singapur (a złaszcza Malezja!), to jednak zupełnie inna bajka. Chłonęliśmy atmosferę, pożeraliśmy cudowne jedzenie i rozmawialiśmy z zaczepiającymi nas co chwila mieszkańcami. Cudowne dwa tygodnie pełne niezwykłych wrażeń. A które były najlepsze? Po kolei:
Malezja (Kuala Lumpur i okolice):
Kuala Lumpur u stóp Petronas Tower |
Kuala Lumpur z dziećmi to odważny wybór. Stolica Malezji jest
zatłoczona, chodniki są krzywe a w wielu miejscach po prostu ich nie ma i
trzeba iść wzdłuż ruchliwej ulicy a ogólnie pojęta higiena jest na poziomie…
hmm… malezyjskim. Ale co tam. Do odważnych świat należy. Nam się udało
przetrwać i było super. Jeżeli jednak jeszcze nigdy nie podróżowałeś z
dzieckiem a masz ochotę posmakować Azji, wybierz raczej Japonię lub Singapur.
No a jeśli już tam będziesz to obowiązkowo zalicz te
punkty:
1. Posmakuj ulicznego jedzenia
Na pierwszym miejscu, bo to chyba największy zachwyt. Jest
pysznie i tanio. Co tu znajdziesz? Hmm… a czego nie? Słodką kukurydzę,
kiełbaski, ostrygi, gołębie na patyku, ślimaki i owoce morza. Dla każdego coś
miłego. My byliśmy w raju i to wszyscy - zarówno dorośli (co jest w sumie
oczywiste) jak i dzieci (tak, nawet nasz
niespełna roczny Leo, który z zapałem wcinał egzotyczne owoce). Leonardowi
wzięliśmy również z Polski kilka słoiczków i całe szczęście, bo w Malezji nie
znalazłam tego typu jedzenia w żadnym sklepie.
W Kuala Lumpur koniecznie idź na otwarty całą dobę Food
Night Market na Alor Street. Jako miłośnicy egzotycznego jedzenia
przychodziliśmy tam prawie co wieczór i spędzaliśmy ładnych parę godzin. Było
co próbować!
Ślimaki, ostrygi, ośmiorniczki i Alor Street w całej okazałości. Pełnia szczęścia. |
2. Wjedź na szczyt Petronas Tower
Z Petronas Tower, najwyższych bliźniaczych wież na świecie,
rozciąga się widok na całą ogromną metropolię. My mieliśmy ogromne szczęście –
trafiliśmy tam w czasie burzy, dzięki czemu udało nam się zrobić kilka naprawdę
niesamowitych zdjęć. (więcej znajdziesz na Instagramie tutaj).
Wejściówki do Petronas trzeba kupić wcześniej - raczej marne szanse, że przyjedziesz i od razu
będziesz mógł wjechać na górę. My byliśmy poza sezonem turystycznym a i tak na
najbliższy wolny termin był za dwa dni.
Blisko Petronas znajduje się bardzo ładny skwer i fontanny - tam również warto pospacerować.
3. Zobacz panoramę Kuala Lumpur z KL Tower
Warto wjechać na samą górę aby zobaczyć widok na… Petronas
Tower. No i oczywiście na miasto. My wjechaliśmy w nocy – niesamowity widok. Zresztą sam zobacz.
4. Jedź do Batu Caves
Jeżeli jesteś w Kuala Lumpur, ten kompleks jaskiń to
zdecydowanie pozycja obowiązkowa. Możesz nie mieć czasu na jedzenie czy
zwiedzanie bliźniaczych wież, ale tam musisz jechać. Dostaniesz się tam bez
problemu kolejką, która podwiezie Cię właściwie pod samą jaskinię.
Przy wejściu do kompleksu Batu Caves wita nas najwyższy na
świecie posąg Muragana (boga śmierci i wojny w hinduizmie). A dalej już tylko kontrola
stroju (drogie panie, pamiętajcie o zakryciu ramion i kolan), potem 272 schody
w górę (czterolatek dał radę to i wy dacie), krótka walka z okolicznymi
makakami o wodę i batoniki i na samym końcu przepiękna, kolorowa świątynia
zbudowana w jaskini. Warto. Uważajcie tylko, żeby nie trafić na święto
Thaipusam – są tam wtedy procesje i dzikie tłumy, które mogą utrudnić
zwiedzanie.
Druga z jaskiń warty odwiedzenia to Dark Cave, czyli jak
sama nazwa wskazuje jaskinia, w której chodzi się w absolutnych ciemnościach. Z
mojego punktu widzenia najmniej atrakcyjna, za to dla Julka to była prawdziwa
gratka. Dostał kask na głowę i własną latarkę. Na dodatek w środku było mnóstwo
pająków i nietoperzy. Czy dla prawie-czterolatka może być coś ciekawszego? Tę
jaskinię zwiedza się z przewodnikiem i spacer zajmuje około godziny.
Ostatnia z jaskiń, które polecam, to Ramayana, do której wejścia strzeże 15-metrowy Hanuman, król małp. Świątynia jest pełna kolorowych hinduskich bóstw w różnych pozycjach i konfiguracjach. Muszę przyznać, że świątynie hinduskie robią na mnie ogromne wrażenie ze względu na kolorystykę i mnogość szczegółów. Wydają się o wiele bardziej przyjazne od naszych monumentalnych, poważnych i surowych kościołów.
5. Odkryj zakamarki dzielnicy arabskiej, chińskiej i hinduskiej
W Malezji poczujesz się jak w trzech różnych krajach. To
prawdziwa egzotyczna mieszanka (niestety czasem także wybuchowa). W Kuala
Lumpur sąsiadują tu ze sobą trzy dzielnice: arabska, chińska i hinduska. Każda
ma swój niepowtarzalny klimat, swoje świątynie, obrzędy i własne święta. Warto
przyjrzeć się bliżej każdej z nich. Spacerując warto zaglądać nawet w boczne, niepozorne uliczki - potrafią zaskoczyć.
6. Przejdź się skywalkiem
A jeżeli już wybierasz się na spacer po tym dziwnym mieście, najlepiej skorzystać z dobrodziejstwa skywalków. To zdecydowanie mój ulubiony sposób poruszania się po Kualalumpurskich
ulicach. Chodniki są zatłoczone i krzywe a przejście żywym na drugą stronę
ulicy to duże wyzwanie. Skywalk jest prawie pusty, zadaszony, co w porze
deszczowej stanowi potężną zaletę, można z niego podziwiać widoki na miasto a
przede wszystkim rozpędzić się na deskorolce, a ten sposób transportu
preferował Julek. Przez 12 dni wakacji zrobił łącznie
około 150 km – warto było tachać to żelastwo do samolotu.
7. Zobacz azjatycki Time Square
Myślisz, że takie miejsca są tylko w Nowym Yorku? Ależ skąd. W Kuala Lumpur znajdzie się egzotyczna podróbka tego niesamowitego miejsca. Oczywiście nie powala na kolana jak ta w Wielkim Jabłku, ale jest i bilbord i przyciągająca wzrok reklama świetlna i tłumy ludzi, którzy biegną nie wiadomo dokąd. Jeżeli lubisz takie klimaty, odnajdziesz się w tym miejscu
8. Odwiedź Świątynię Thean Hou
Niełatwo do niej dotrzeć, ale warto. My wybraliśmy się pieszo, co nie było najlepszym pomysłem – długo szliśmy wzdłuż ruchliwej drogi bez chodnika. W tym przypadku chyba najlepiej wybrać się taksówką.
A co to właściwie jest? Wspaniała chińska świątynia i otaczający ją ogród z
chińskimi znakami zodiaku. Można tu spędzić nawet
godzinę krążąc i podziwiając misterne wykonania rzeźbionych bóstw. Całość zajmuje dwa piętra, dach i tarasy.
9. Idź na masaż
Prawdziwy, cudowny, relaksujący masaż pleców, stóp, całego
ciała - do wyboru do koloru. Salony
masażu są w Kuala Lumpur na każdym kroku a usługa kosztuje grosze. Ja wybrałam ten w pobliżu Alor Street (patrz punkt 1).
10. Odkryj uroki Perdana Botanical Gardens i innych parków
Przepiękny
ogród botaniczny z niezwykłymi roślinami i przede wszystkim… ogromnym placem
zabaw. Bo czasem zamiast gonić za kolejnymi atrakcjami warto po prostu usiąść
na trawie i popatrzeć w niebo. A dziecko w tym czasie się pobawi.
11. Podziwiaj motyle
Nigdzie indziej, nawet w Brazylii, nie widziałam tak
ogromnych i tak pięknych motyli. Niektóre były wielkości malutkich ptaszków.
Przecudne. Kualalumpurska motylarnia znajduje się tuż obok ogrodów botanicznych. Warto do niej wstąpić. Dodatkowo była to wspaniała atrakcja dla Julka. Oprócz podziwiania motyli można również poczytać o ich pochodzeniu, rodzajach. Dla czterolatka o chłonnym i ciekawskim umyśle to kopalnia wiedzy przyrodniczej i prawdziwy raj.
12. Przejedź się kolejką
Poruszanie się pieszo wśród rzeki ludzi to dla rodziców z
malutkimi dziećmi niełatwa sprawa (chyba, że wybierzesz skywalk, o którym
pisałam wcześniej). Taksówki – tanie, ale stoją w korkach. Kolejka to jedna z
najwygodniejszych opcji. Przy okazji możesz poznać przemiłych ludzi – nas non
stop ktoś zaczepiał, opowiadał o życiu w Malezji i dawał dobre rady – co
zwiedzić, co ominąć, co zjeść itp., a także popodziwiać miasto, bo kolejka
jedzie górą tak, że wszystko świetnie widać. Choć, nie oszukujmy się – Kuala
Lumpur jest w gruncie rzeczy paskudne, więc rzadko są to ładne widoki.
13. Odwiedź Putrajayę - inteligentne miasto.
Putrajaya to stolica administracyjna Malezji. Wyjeżdżasz z
Kuala Lumpur i po około 40 minutach znajdujesz się w zupełnie innym świecie. O
ile KL to senny koszmar każdego architekta, o tyle tutaj jest mnóstwo
przestrzeni a budynki zachwycają swoimi kształtami.
Będąc tam koniecznie zobacz meczet Putra – jeden z
najpiękniejszych jakie widziałam w swoim życiu. Nie musisz się specjalnie
zakrywać – odpowiedni strój dostaniesz przy wejściu.
Minusem tego „inteligentnego” miasta jest niestety brak
transportu publicznego (w każdym razie nam nie udało się żadnego znaleźć). O
ile w jedną stronę bez problemu dojechaliśmy taksówką, którą wezwaliśmy w
hotelu (w Malezji taksówki są śmiesznie tanie, cała podróż kosztowała nas w
przeliczeniu około 50 zł) o tyle z powrotem już nie było tak łatwo i musieliśmy
kawał drogi przejść pieszo do stacji kolejowej. Na szczęście daliśmy radę
(dzięki ci świecie za hulajnogi dla dzieci).
14. Poleć balonem
Gdybyśmy byli bez dzieci i mieli więcej czasu z pewnością
wybralibyśmy się dalej od Kuala Lumpur. Wiele czytałam o ciekawych malezyjskich
szlakach i zachwycającej przyrodzie. Ale… z dwójką maluchów nie byliśmy aż tak
odważni. Zostawiliśmy to sobie na później i przenieśliśmy się do Singapuru. A
tam…
Singapur
1. Przyjrzyj się lotnisku
2. Zobacz Super Tree Grove
Codziennie o 19:45 odbywa się pokaz świetlno-muzyczny, na
który warto przyjść. Trwa kwadrans. Fragment możesz zobaczyć na moim kanale Youtube tutaj. Raczej radzę oglądać go z dołu – myślę, że
będzie lepiej widoczny niż ze skywalk.
Kiedy już obejrzycie gaj, przejdźcie się po parku, jest przepiękny. Znajdziecie tu niezwykłe rzeźby,
fontanny i kilka bardzo przyjemnych alejek.
3. Podziwiaj Cloud Forrest
Oczywiście Singapurczycy nie byliby sobą, gdyby zostawili
35-metrowe drzewa ot tak, aby sobie rosły. W tym kraju wszystko musi być pod
linijkę i pod kontrolą. To nie miejsce dla samowolki, nawet jeśli jesteś drzewem
i chciałbyś po prostu rosnąć – nie ma bata. Trzeba się dostosować.
Dlatego mamy tu również wiele sztucznych kwiatów, sztuczny
wodospad, ścieżkę na kilku różnych wysokościach a także mini muzeum, które
stanowi świetną lekcję biologii i ekologii. Julek był zachwycony, choć moja niepokorna
słowiańska natura trochę buntowała się przeciwko oswajaniu dzikiej przyrody.
4. Idź na spacer Marina Bay i zobacz lwa
Marina Bay to kwintesencja nowoczesności. Możesz przejść się
klimatyzowanym (sic!) chodnikiem i popodziwiać wieżowce, które są śmiałymi
futurystycznymi wizjami a także całą panoramę Singapuru, która wygląda
niesamowicie. Zwłaszcza po zmroku.
Na szczególną uwagę w zatoce zasługują dwa punkty: Merlion,
czyli lew plujący wodą – symbol Singapuru i hotel Marina Bay Sands, który jest
architektoniczną perełką. Ustawiony wg zasad feng shui z niesamowitym basenem w
kształcie łodzi umieszczonym na dachu. Jeżeli nie ogranicza cię gotówka
proponuję nocleg w tym hotelu. Podejrzewam, że będzie epicko.
5. Poimprezuj na Clark Quay
Gdybyśmy byli bez dzieci, na pewno byśmy poszli. Ulica
restauracji i klubów. Zadaszona, więc nawet pora deszczowa nie jest straszna. Najlepsze
miejsce, w którym można iść potańczyć, albo przynajmniej, tak jak my, zjeść
pyszną kolację ze znajomymi i zrobić kilka skocznych kroków w rytm muzyki choć przez chwilę na ulicy.
6. Pobujaj się na huśtawce z widokiem na Singapur
7. Obejrzyj świątynię Zęba Buddy
8. Zjedz obiad w najtańszej na świecie restauracji z gwiazdką Michelin
9. Zjedz Duriana
Singapur jest pełen zakazów. W metrze nie można palić, jeść
i… wnosić owoców duriana. Jest to chyba jedyny owoc na świecie, który posiada
znak zakazu. To powinno nam dać do myślenia, ale nie dało. Kupiliśmy obrany
owoc na jednym z targów i
nastawiliśmy się na ucztę.
Albo lepiej nie. Durian to bardzo popularny owoc, zarówno w
Singapurze jak i w Malezji. Waży średnio około dwóch kilogramów (jest wielkości
arbuza) a jego skórka pokryta jest kolcami.
Singapur jest pełen zakazów. W metrze nie można palić, jeść
i… wnosić owoców duriana. Jest to chyba jedyny owoc na świecie, który posiada
znak zakazu. To powinno nam dać do myślenia, ale nie dało. Kupiliśmy obrany
owoc na jednym z targów wydając grubą kasę (te owoce nie są tanie) i
nastawiliśmy się na ucztę.
Smakołyki z targu. Durian ledwo załapał się do zdjęcia - to ten owoc maksymalnie po prawej stronie. |
10. Zrób zakupy za Orchant Street
11. Idź do zoo i nakarm nosorożce
A możliwość nakarmienia nosorożca to super przygoda – i dla
mnie i dla Julka.
Zoo jest daleko od centrum, można się do niego dostać
specjalnym autobusem. Jedzie się około godziny. Do tego są jeszcze
dostępne dwie atrakcje: rzeczne Safari (opis poniżej) i nocne safari. Myślę, że
to ostatnie mogłoby być super przygodą, ale my nie chcieliśmy zamęczać dzieci
nocnymi wycieczkami. To jest atrakcja, którą zaliczymy przy okazji następnej
wizyty.
12. Zobacz rzeczne safari
13. Obejrzyj panoramę miasta z Singapour Flyer
14. Wybierz się na wycieczkę na Palau Ubin
Wychodzisz na brzeg i znajdujesz się w innym świecie –
zamiast wieżowców witają cię proste chatki, zamiast ulicznych korków – wypożyczalnia
rowerów a zamiast pięknych, zadbanych skwerów
- dżungla. Wprawdzie nie ma w niej lwów czy tygrysów, ale znajdą się
małpy, dzikie świnki i mnóstwo robaków.
Polecam wypożyczyć rower i poeksplorować – można znaleźć tu
ukryte świątynie, cmentarze, jeziora. Warto udać się do oddalonego o około 3,5
kilometra od portu przylądka Check Jawa. Nie będę wam mówić dlaczego,
wystarczy, ze spojrzycie na poniższe zdjęcie.
Ale uwaga – w tym miejscu naprawdę jest jak w dżungli –
parno, gorąco i wilgotno. My ze względu na dzieciaki nie mogliśmy wziąć
rowerów, zdecydowaliśmy się przejść na przylądek pieszo – szło się bardzo
powoli i bardzo trudno. Koniecznie miejcie ze sobą wodę.
Jeżeli nie boisz się dengi roznoszonej przez tysiące
latających tam komarów, możesz również rozbić namiot i spędzić tu noc –
całkowita ciemność i tylko ty, tysiące krwiopijców i odgłosy dżungli. Pewnie
byłaby to przygoda życia, my się nie zdecydowaliśmy.
15. Wjedź kolejką linową na wyspę Sentosa
16. Przejedź się trasą singapurskiego Grand Prix Formuły 1. (wyspa Sentosa)
17. Wejdź na lwa (wyspa Sentosa)
18. Wjedź na Tiger Tower (wyspa Sentosa)
19. Zwiedź Fort Siloso (wyspa Sentosa)
20. Zobacz akwarium (wyspa Sentosa)
Dzięki odpowiedniemu oświetleniu, które niweluje odblaski i ogromnym oknom możesz momentami poczuć się, jak włożony do środka
oceanu. Niesamowite wrażenie i lekcja biologii dla ciekawskich maluchów. Cena
biletu to 40 SGD dla dorosłych i 29 SGD dla dzieci (od 4 do 12 lat).
Tyle nam udało się „zaliczyć”, ale to tylko ułamek atrakcji.
Gdybyśmy byli dłużej, na pewno pojechalibyśmy do parku wodnego, Universal Studio czy do kasyna
(wszystkie te atrakcje znajdują się na wyspie Sentosa). Singapur to miejsce,
gdzie nie sposób się nudzić.
Dla kogo takie wakacje? Zdecydowanie dla mieszczuchów,
którzy kochają uliczny gwar, wielkie budynki ze szkła i stali, bilbordy o zmieniających się
grafikach, które można tam spotkać na każdym kroku. To miejsce na pewno można
określić rajem dla reklamodawców.
Jeżeli macie dodatkowe pytania, piszcie śmiało w
komentarzach lub w mailach. A może byliście już w tych krajach i macie jakieś
ekstra wskazówki? Dajcie znać w komentarzu.
0 komentarze:
Prześlij komentarz