Mama uwielbia kryminały, szwagier – dyskusje polityczne a
ciocia książki o miłości. W dzisiejszym poście znajdziecie książki dla każdego
członka rodziny – i dla tych, którzy lubią literaturę „lekką, łatwą i
przyjemną” i dla tych, którzy sięgają tylko po ambitne dzieła. A zatem start.
Oto nowości, po które warto sięgnąć i które warto wręczyć jako gwiazdkowy
prezent.
„Komeda. Osobiste życie jazzu.” Magdalena Grzebałkowska
Jak Magdalena Grzebałkowska upatrzy sobie kogoś i weźmie go
„na warsztat” to nie ma zmiłuj – wiadomo, że będzie bardzo, ale to bardzo
wnikliwie. Z tym, że o ile w przypadku bestsellerowej książki „Beksińscy.Portret podwójny”, o której pisałam tutaj, dziennikarka miała wręcz nadmiar
materiałów – obaj panowie zostawili po sobie mnóstwo nagrań i zapisków, o tyle
w przypadku Komedy było wręcz odwrotnie. Jazzman był skryty, trochę mrukliwy i
zostało po nim tyle, co na zdjęciach i we wspomnieniach żony i przyjaciół.
A jednak mimo tych trudności dokładność jej reportażu jest
porażająca. Nie wiem skąd wiedziała, że poniedziałek 27.04.1931, czyli dzień
narodzin Komedy, był pochmurny, ale skoro tak napisała, to jestem pewna, że
promyk słońca nie musnął tego dnia poznańskiego bruku.
„Komeda. Osobiste życie jazzu” to nie tylko historia życia
Krzysztofa „Komedy” Trzcińskiego. To także historia rozwoju polskiej muzyki
rozrywkowej w czasach PRLu– od siermiężnych lat 50-tych aż po hippisowskie lata
70-te. To także przypomnienie innych wielkich tamtych czasów – Hłaski, Polańskiego,
Dudziak, Stańki… Wreszcie to opowieść o wielkiej pasji do muzyki. Pasji, która
porywa, rządzi człowiekiem i nie zostawia miejsca na nic innego.
To doskonała książka, od której nie sposób się oderwać, nawet
jeśli nie jesteś specjalnie fanem jazzu. I jeszcze rozdziały, którego tytuły są
niczym klepsydra odmierzająca czas pobytu na ziemi. 38 , 23, 21 a w końcu 8
miesięcy, 17 dni...
"Komeda. Osobiste życie jazzu." Magdalena Grzebałkowska
Wydawnictwo: Znak
Liczba Stron: 448
Kategoria: reportaż
„Lincoln w Bardo” George Saunders
Zeszłoroczny laureat Nagrody Bookera w tym roku doczekał się
polskiego wydania. Warto było czekać.
Zacznijmy od zrozumienia tytułu książki. Czym jest bardo?
Nie, nie chodzi tu o miejscowość w powiecie śląskim, o którym pisze w swojej nowej
powieści Agnieszka Szpila. Bardo to w
tłumaczeniu dosłownym „stan pośredni”. W dużym uproszczeniu w religii
buddyjskiej jest to zawieszenie między śmiercią a ponownymi narodzinami.
W takim właśnie zawieszeniu znajduje się Willie – syn
Abrahama Lincolna. Zagubiony, nie wie, że nie żyje, czeka na swoich rodziców.
Ten czas pomagają mu przetrwać inne duchy…
„Lincoln w Bardo” to książka, która wyróżnia się przede
wszystkim formą. Jest to jedyna pozycja, jaką znam w dużej części… sklejona z
innych książek. Autor opisując przeżycia Abrahama Lincolna i jego żony pod
koniec życia ich synka i po jego śmierci po prostu wykleił różne zdania z zapisków historycznych
i wrzucił do swojej.
Pozostałe rozdziały, tj rozmowy duchów są po prostu
konwersacją rozpisaną na role, autor pisząc więc powieść zapożyczył sobie formę
literacką z dramatu. Trudno więc powiedzieć, co właściwie czytamy – reportaż
historyczny, powieść obyczajową, dramat czy może przypowieść filozoficzną.
Sauders nie trzyma się żadnych konwenansów.
Nie polecam tej książki młodym matkom – ja podeszłam do niej
zbyt emocjonalnie. Skupiona na cierpieniu rodziców po śmierci chłopca zgubiłam
gdzieś prawdziwe przesłanie tej książki. Długo ją potem musiałam rozgryzać w
myślach i trawić aby zrozumieć, że w gruncie rzeczy to nie opowieść o smutku,
lecz o nadziei…
Polecam dla tych, którzy lubią literaturę mocną i dającą do
myślenia.
"Lincoln w Bardo." George Saunders
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Znak
Liczba Stron: 400
Kategoria: powieść
„Śmierć Komandora. Pojawia się idea.” , „Śmierć Komandora. Metafora się zmienia” Haruki Murakami
Dwutomowe najnowsze dzieło japońskiego mistrza realizmu
magicznego.
Powieść, która została w Hong Kongu ocenzurowana i zakazana
osobom poniżej 18 roku życia. Ale szczerze mówiąc nie do końca rozumiem
dlaczego. Skoro ta książka jest nieprzyzwoita, to zastanawiam się, co w takim
razie w Hong Kongu zrobiono by z książką typu „50 twarzy Greya”. Spalono by na
stosie razem z autorką?
Ale wracając do powieści. Malarz po przejściach przeprowadza
się do wynajętego domu, w którym znajduje się zwracający uwagę obraz „Śmierć
Komandora”. Oprócz tego, w nocy zaczynają o określonej godzinie dzwonić
dzwoneczki a do tego bohatera odwiedza tajemniczy białowłosy sąsiad z nietypową
prośbą…
Brzmi trochę jak z powieści Stephena Kinga? Nic bardziej
mylnego. To wciąż stary dobry Murakami w najlepszym wydaniu. Nie jest
strasznie, jest baśniowo. Dużo metafor, magii i subtelnego przenikania się
świata realnego i spirytualnego.
Wracając do afery w Hong Kongu – nie znalazłam w tej książce
nic obrazoburczego czy nieprzyzwoitego. Oskarżenia o zdradę narodową wysuwane
wobec autora przez japońską skrajną prawicę również uważam za mocno
przesadzone, choć pewnie wbrew intencjom pomogły w wypromowaniu powieści.
I dobrze, bo to świetna książka.
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo: Muza
Liczba Stron: 480
Kategoria: powieść
Tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo: Muza
Liczba Stron: 480
Kategoria: powieść
Wydawnictwo: Muza
Liczba Stron: 480
Kategoria: powieść
„Zemsta i przebaczenie” E.E. Schmitt
Autor bestsellerowej książki „Oskar i pani Róża” powraca z
kolejną powieścią. Przyznam szczerze, że nie jestem wielką fanką
najsłynniejszej powieści tego autora. Wiem, że teraz wiele osób się ze mną nie
zgodzi, ale… no cóż. Przeżywałam tę książkę bardzo, wylałam na niej morze łez,
ale to nietrudne kiedy gra się na najniższych instynktach. Opowieść o małym
dziecku umierającym na raka jest po prostu łatwym kąskiem.
Z tego też powodu do nowej książki autora podchodziłam
nieufnie. Niesłusznie. „Zemsta i przebaczenie” to zbiór czterech bardzo
nieoczywistych opowiadań. Dwie siostry bliźniaczki – jedna dobra, wybaczająca,
empatyczna. Druga – zazdrosna, mściwa i złorzecząca. Czy to możliwe, by ta
dobra ostatecznie nie wytrzymała i… z zimną krwią zamordowała tą złą?
I tak jest w każdym z opowiadań – przeplatające się ze sobą
dobre i złe uczynki oraz ich konsekwencje. Czy można wybaczyć sobie morderstwa
popełnione w czasie wojny? Co powinien zrobić ojciec, którego syn właśnie
zaprzepaścił cały dorobek jego życia? I wreszcie – czy przebaczenie może być
formą zemsty?
Schmitt stworzył krótkie historie, od których trudno się
oderwać. Są proste, jednak narastające w nich napięcie i zaskakujące puenty przywołują na myśl serial
„Alfred Hitchcock przedstawia”. Pisałam o nim kiedyś tutaj w poście "Trzy seriale, które ryją beret". Warto zapoznać się
zarówno z jednym i z drugim.
Tłumaczenie: Łukasz Muller
Wydawnictwo: Znak Literanova
Liczba Stron: 336
Kategoria: zbiór opowiadań
„Pokraj” Andrzej Saramonowicz
Pokraj to ciekawe miejsce na Ziemi. Ze stolicą w Farszawie i
słowem „purwa mać” na ustach każdego przechodnia. Głównym bohaterem jest
inżynier Sebastian Rawa, który postanawia zadbać o swoje zdrowie, ba – nawet o
życie, i skończyć z monotonią seksualną, która to wg amerykańskich naukowców
może 40-latków wpędzić do grobu.
W tym celu udając najpopularniejszego w Pokraju reżysera
podrywa marzącą o karierze aktorskiej ekspedientkę. Jednak nie wszystko jest
takie proste…
„Pokraj” to książka nie dla każdego. Napisana bardzo
specyficznym językiem, z wieloma nawiązaniami do wydarzeń z kraju i świata
ostatnich lat. Nie ma wątpliwości, że autor to człowiek wyjątkowo inteligentny,
o bardzo ciętym i sarkastycznym poczuciu humoru.
Polecam przede wszystkim fanom stylu Gombrowicza – moim
zdaniem Saramonowiczowi udało się świetnie go naśladować, nie wiem czy celowo
czy nie. Ja wielką fanką tego typu konwencji nie jestem. Dla mnie to książka
odrobinę przeintelektualizowana, chociaż doceniam kunszt, ogrom włożonej pracy
i elokwencję pisarza.
"Pokraj" Andrzej Saramonowicz
Wydawnictwo: Muza
Liczba Stron: 480
Kategoria: powieść
„Kastor” Wojtek Miłoszewski
Jest i coś dla wielbicieli kryminału. O Wojtku Miłoszewskim
pisałam już tutaj przy okazji jego powieści sensacyjnych „Inwazja” i „Farba”.
Tym razem coś z zupełnie innej beczki.
Wracamy do lat 90-tych. Po Krakowie jeżdżą maluchy i
polonezy, dzwonimy do siebie na stacjonarny do domu lub do pracy a miłości
szukamy w biurach matrymonialnych. O, taki to był świat. Analogowy i piękny.
Kastor to imię głównego bohatera – policjanta, który o
dziwno wbrew literackiej modzie nie chleje bez opamiętania i nawet ma odrobinę
kultury osobistej. Chociaż dać po mordzie oczywiście też potrafi.
Kastor wraz z nowym pomocnikiem prowadzą śledztwo w sprawie
morderstwa pewnego ważnego dyrektora. Po pewnym czasie okazuje się, że
pojawiają się kolejne trupy a rozwiązanie zagadki skrywa pewien sejf, którego
za diabła nie można otworzyć…
Oprócz ciekawego wątku głównego Miłoszewski wprowadza nie
mniej wciągające wątki poboczne – kawałek po kawałku, na podstawie krótkich
urywanych snów policjanta poznajemy mroczną przeszłość jego rodziny. No i
jeszcze podpatrujemy jego randki uśmiechając się z czułością kiedy, zalicza
kolejne drobne wpadki.
Wojtek Miłoszewski nie uniknie pewnie porównań do brata. Zygmunt
przez długi czas był polskim królem tego gatunku a wymyślony przez niego
prokurator Szacki doczekał się nawet kilku swoich wersji filmowych (nawet
jednej damskiej).
Cieszę się, że młodszy brat nie bał się tych porównań i
zdecydował się na pisanie, bo tworzy naprawdę nietuzinkowe rzeczy. Tę pozycję
polecam z czystym sercem wszystkim miłośnikom kryminału, Krakowa i
sentymentalnych podróży w czasie.
"Kastor" Wojtek Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba Stron: 352
Kategoria: kryminał
„Chwila na miłość” Joanna Stovrag
A na koniec o miłości… Ale niech nie zmyli was tytuł tej
książki. Nie będzie tutaj żadnej głupiej ckliwości, banałów, małych puchatych szczeniaczków czy innych
gadżetów kojarzących się z tanimi romansidłami. Bo „Chwila na miłość”
zdecydowanie tanim romansidłem nie jest. To książka o miłości mądrej, cierpliwej
i pokonującej wszystkie przeszkody. Miłości, która jest najpiękniejsza z pięknych,
bo wydarzyła się naprawdę.
Joanna Stovrag swojego przyszłego męża poznała, kiedy w
ramach studiów wyjechała na kilka miesięcy do Jugosławii. Pierwsze zauroczenie,
odrobinę podszyte strachem przed zbliżeniem się do człowieka o innej kulturze i
religii. Przyjaźń a potem miłość. Brzmi pięknie, prawda? Ale gdyby wszystko potoczyło
się gładko, nie byłoby tej książki.
Joanna wróciła do swojego domu w Krakowie i czekała na
odwiedziny Seja. Miał przyjechać podczas
przerwy wakacyjnej lecz wtedy w Jugosławii wybuchła wojna. Do oblężonego Sarajewa
nie można było się dodzwonić a co dopiero mówić o przyjeździe lub wyjeździe…
Przyznam że jak większość Polaków historię wojny na
Bałkanach znam jedynie z telewizji i filmów Kusturicy (polecam „Życie jest
cudem”). Widziałam również zniszczenia odwiedzając na początku lat
dwutysięcznych Chorwację, Bośnię i Hercegowinę czy Czarnogórę, jednak dopiero
opowieść Joanny nadała tej wojnie ludzki wymiar.
Autorka to dobra, ciepła a jednocześnie niezwykle silna
kobieta. Poruszała niebo i ziemię by móc najpierw choć porozmawiać z ukochanym
a wreszcie spotkać się nim i w końcu wziąć ślub w oblężonym Sarajewie.
Podróżowała przez tereny wojenne z Waldemarem Milewiczem, który kręcił wówczas
reportaże dla Wiadomości, dlatego też oprócz opowieści o Joannie i Seju znajdziecie
tu wiele innych poruszających ludzkich historii.
Ta książka to cichy manifest pacyfistyczny. Uświadamia, że w
tym szaleństwie, które ogarnęło Bałkany, jak zresztą podczas każdej wojny, nikt
nie jest wygranym. Na szczęście ta historia
dzięki determinacji Joanny i wielkiej miłości obojga kończy się szczęśliwie. A
właściwie to się nie kończy, lecz trwa do dziś.
PS. Trochę oszukałam, bo akurat ta książka została wznowiona
w 2017 roku, ale zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie, że musiałam ją tu
umieścić. Poprzedni tytuł książki to: "Jeszcze żyję..." (moim zdaniem o wiele lepszy). Jeżeli traficie na książkę tej autorki pod tym tytułem - to będzie to samo.
"Chwila na miłość" Joanna Stovrag
Wydawnictwo: Replika
Liczba Stron: 368
Kategoria: reportaż
I jak, wybraliście coś dla siebie? PS. Jeżeli chcesz kupić książkę w prezencie dla dużo młodszego czytelnika, zajrzyj koniecznie do wpisu "książki dla dzieci inne niż wszystkie", który znajdziesz tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz