Poważnie się ostatnio zrobiło na blogu – same książki o
śmierci, popadaniu w szaleństwo lub pracy w korpo (to się w sumie trochę
łączy). Ale uwierzcie mi, sięgam również po lżejszą literaturę. Dziś książki z
gatunku „lekkie, łatwe, przyjemne i zabawne”. Ja akurat każdą z nich poznałam w
formie audiobooka, ale wersja papierowa dla tradycjonalistów również się
znajdzie.
"Jak zawsze", Zygmunt Miłoszewski
„Słodki Jezu, aż miałam mu ochotę wygarnąć, że widziałam to na własne oczy i w XXI wieku w godzinę to się nawet do Łodzi pociągiem z Warszawy nie da dojechać, tak samo w tych pociągach jak dziś śmierdzi i tak samo gówno przez dziurę wylatuje na tory. Futurystyka, futurologia, cybernetyka, robotyka, a gówno jak wylatywało na tory, tak nadal wylatuje - tak mogłabym podsumować świetlane perspektywy rozwoju naszej cywilizacji.”
Jako wielka miłośniczka Teodora Szackiego z pazurami
rzuciłam się na tę książkę. Byłam pewna, że to kryminał – no bo skoro Zygmunt
Miłoszewski to i morderstwo musi być. Okazuje się, że niekoniecznie – inne
gatunki literackie również wychodzą mu całkiem nieźle i na dodatek ma
niebanalne poczucie humoru.
Grażynę i Ludwika poznajemy jako parę staruszków
świętujących 50-tą rocznicę ich pierwszego... seksu. Tak jak zawsze od pół wieku jedzą tego dnia kurczaka z rożna, wypijają wino i kochają się… no może nie jak
szaleni, ale jak na parę w okolicach 80-tki przystało. Tylko tym razem,
następnego dnia… budzą się 50 lat młodsi w Polsce z 1963 roku. I na dodatek nie
jest to Polska, którą znają. Edward Gierek jest w opozycji a rządzi unia
polsko-francuska. A to dopiero początek.
Książka opowiadana jest z perspektywy Grażyny - dowcipnej, wygadanej i nieco szalonej oraz
Ludwika – dojrzalszego, poważniejszego i odrobinę nudnego psychologa.
Jak odnajdą się w alternatywnej rzeczywistości? Czy mając okazję przeżyć swoje
życie jeszcze raz znowu zdecydują się spędzić je razem?
Lektura, choć w wielu fragmentach zabawna i raczej z gatunku
tych lżejszych, ma w sobie coś co nie pozwala o niej szybko zapomnieć.
Miłoszewski pomiędzy śmieszne gagi Grażyny wrzuca łyżkę dziegciu. Słuchając
przemówień Gierka i czytając o Polakach, którzy nie potrafią docenić danej im
wolności trudno nie znaleźć odniesień do współczesnej sytuacji politycznej.
Więc niby lekko, ale też trochę gorzko. No i zakończenie do dupy, ale do tego
Miłoszewski mnie już przyzwyczaił.
Książkę polecam też w formie audiobooka.
Książkę polecam też w formie audiobooka.
"Jak zawsze" Zygmunt Miłoszewski
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba Stron: 383
Kategoria: romans/powieść obyczajowa
Liczba Stron: 383
Kategoria: romans/powieść obyczajowa
"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął", Jonas Jonasson
„... Allan powiedział, że zdążył się trochę rozejrzeć po świecie i jeśli czegoś go to nauczyło, to tego, że największe i - wydawać by się mogło - niemożliwe do rozwiązania konflikty na Ziemi powstawały w oparciu o stwierdzenie: "Głupi jesteś, nie, to ty jesteś głupi, nieprawda, to ty jesteś głupi". Według Allana rozwiązanie było takie, że opróżniało się razem trzy ćwiartki wódki i patrzyło w przyszłość.”
Najpierw obejrzałam film – był dość zabawny, ale nie porwał
mnie na tyle, żebym zapamiętała go na dłużej.
Dlatego zanim sięgnęłam po audiobooka „przeleżał” na wirtualnej półce
ładnych parę miesięcy. I to był błąd. Książka przebija film po tysiąckroć.
Allana Karlssona poznajemy w dniu jego setnych urodzin,
kiedy to postanawia uciec ze swojego przyjęcia urodzinowego kradnąc przy okazji
walizkę pieniędzy członkowi lokalnej mafii. A to dopiero początek.
Historia dzieje się dwutorowo – jedna część współcześnie a
druga – i ta jest o wiele lepsza, to przedstawienie poprzednich stu lat życia
bohatera. A było ono niezwykłe. Bo kto z was miał okazję niechcący ocalić życie
generałowi Franco, celowo Churchillowi, doradzić Trumanowi jak zbudować bombę
atomową a potem ten sam sekret zdradzić Stalinowi podczas wspólnej kolacji? A to nawet nie połowa jego przygód.
Książka trochę w stylu „Forresta Gumpa”, trochę jak
„Obsługiwałem angielskiego króla”, z tą różnicą, że Allan Karlsson w przeciwieństwie
do głównych bohaterów dwóch pierwszych powieści, na pewno nie jest głupi. I
naprawdę da się lubić.
Każde zdanie tej książki to majstersztyk (tutaj również
chapeu bas dla tłumacza). A Artur Barciś czytający poważnym tonem nawet
najśmieszniejsze fragmenty to dodatkowy ogromny atut tej pozycji.
"Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" J. Jonasson
Tłumaczenie: Joanna Myszkowska-Mangold
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba Stron: 416
Kategoria: kryminał/powieść obyczajowa
"Życie seksualne kanibali", J. Maarten Troost
„.Bezzębny starzec, szanowany miejscowy unimane, powitał nas serdecznie, ubrany w postrzępioną koszulkę z napisem SHIT HAPPENS, który wydawał się bardzo stosowny w Kiribati.”
Nie, ta książka nie ma nic wspólnego z seksem. Ani z
Kanibalami. Ale przyznajcie, że tytuł chwytliwy i zwraca uwagę. „Życie
seksualne Kanibali” to dość nietypowa pozycja podróżnicza – napisana przez nie
przez dziennikarza czy podróżnika a przez laika, który właściwie zupełnie
przypadkiem znalazł się na samym końcu świata (czyli na Kiribati) wraz ze swoją
narzeczoną.
A teraz wyobraź sobie raj na ziemi – żółty piaseczek, lekki
wiaterek, mnóstwo słońca i dolce far nietne…. A może raczej choroby, brak wody
pitnej, życie na konserwach i wiecznie ta sama muzyka? Tak czy siak, ważne,
żeby do wszystkiego podejść z humorem i tak właśnie zrobił autor.
Autor to specyficzny człowiek. Nie od razu polubiłam tego gościa. Nierób, leń, ignorant - to moje pierwsze wrażenie.
Ale po kilku przesłuchanych rozdziałach polubiłam tę słodką nonszalancję.
Jeżeli nie nastawiasz się na rzetelny reportaż a po prostu na zbiór zabawnych
anegdotek z życia mieszkańców Końca Świata – też pokochasz tę książkę.
"Życie seksualne kanibali" J. Maarten Troost
Tłumaczenie: Małgorzata Glasenapp
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba Stron: 320
Kategoria: podróżnicze
"A ja żem jej powiedziała" Katarzyna Nosowska
„Jeśli Twoja najlepsza przyjaciółka mówi do twojego chłopaka "Masz przerąbane, ona jest taka trudna", to możesz mieć pewność, że w pojedynczym namiocie, z braku miejsca, spaliby na jeźdźca.”
Podobnie jak propozycja numer jeden, tak i ta książka jest śmieszno-gorzka.
Sporo tu życiowych refleksji, przemyśleń, trochę rozczarowań i kompleksów ale
wszystko podane z takim dystansem do świata, że boki zrywać. To lektura „do
tańca i do różańca” – zresztą, jak cała Nosowska. Najzabawniejsze rozdziały to
chyba te o Kardashiankach i o diecie zmieniającej rysy twarzy. Naprawdę
chodziłam z wózkiem po parku ze słuchawkami na uszach i co chwila parskałam
śmiechem.
Wybór audiobook czy książka jest tutaj trudny – audiobook
jest czytany przez samą Kaśkę, co dodaje mu dodatkowego smaczku. Książka zaś
jest przepięknie wydana – zawiera mnóstwo ilustracji i wyróżnionych cytatów. W
ostateczności możecie zrobić tak jak ja – wysłuchać książki a potem jeszcze ją
przeczytać. Warto. Więcej o tej lekturze pisałam tutaj.
"A ja żem jej powiedziała", Katarzyna Nosowska
Wydawnictwo: Wielka Litera
Liczba Stron: 208
Kategoria: felietony
Wiadomo, poczucie humoru każdy ma inne – nie każdemu
wszystko pasuje, więc liczę się z tym, że mogłam nie trafić. Ja lubię
abstrakcyjne dowcipy Monthy Pythona i głupie komedie Mela Brooksa („Robin Hood
faceci w rajtuzach” to dla mnie klasyka). Do łez śmiałam też się na „Bękartach
wojny”, „Shreku” i „Kilerze”. Nie znoszę „American Pie” i filmów mu podobnych
ani polskich tzw „komedii romantycznych”, które są jak moim zdaniem jak świnka
morska – ani świnka, ani morska. Ot, taki mój gust.
A co ciebie bawi? Daj znać w komentarzu, za dużo mam
ostatnio poważnej literatury wokół siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz