Żyjemy w świecie podzielonym
murem. Prawica i lewica, patrioci i lewaki, niebiescy i czerwoni. I nie mówię
tu tylko o Polsce – te podziały dotyczą całego świata i coraz bardziej się
pogłębiają. Jedni są homofobami i seksistami
z poglądami rodem ze średniowiecza, drudzy to kapitaliści – kurwy i
złodzieje zabijający nienarodzone dzieci i niewyznający żadnych wartości
moralnych. Jedni wzbudzają litość, drudzy zawiść.
Okopujemy się na swoich
stanowiskach a nasze poglądy potwierdzamy dodatkowo słuchając „naszych” stacji
i czytając „nasze gazety” . W Polsce mamy wojnę TVP kontra TVN, w USA MSNBC
kontra FOX NEWS, ale tak naprawdę wszędzie chodzi o to samo – aby utwierdzić
się w przekonaniu, że „moja racja jest najmojsza”.
A gdyby spróbować to zmienić?
Gdyby spróbować naprawdę zrozumieć „drugą stronę”? Posłuchać „Radia Maryja” nie
dla beki, tylko po to aby rozgryźć, dlaczego samotna staruszka, która tam
dzwoni czuje się zagubiona we współczesnym świecie, w którym nagle ktoś jej
mówi, że nie tylko kobieta i mężczyzna ale i dwóch mężczyzn powinno mieć prawo
do wzięcia ślubu?
To właśnie zrobiła Arlie
Hochschild Russell - demokratka,
wyznająca liberalne wartości na pięć lat praktycznie przeprowadziła się do
Luizjany – bastionu Republikanów, Donalda Trumpa i Partii herbacianej. Odbyła
setki rozmów – bez oceniania, bez próby zmiany czyichś poglądów. Po prostu
starała się zrozumieć.
Dzięki Russell poznamy więc m.in.
Janice – „W państwie gdzie Sąd Najwyższy uznał prawo gejów do zawierania
związków małżeńskich, rząd federalny daje pieniądze niepracującym, a poprawność
polityczna każe zapomnieć o bohaterstwie chłopców, którzy oddali życie za
Południe, jej kawałek Ameryki wydaje się małym, dzielnym przyczółkiem oporu
przeciwko zalewającej kraj potężnej fali. Również amerykański sen się zmienił –
stał się niezgodny z Biblią, ultramaterialistyczny i niezbyt honorowy. Janice
czuje się obca we własnym kraju.”
To tylko jeden z wielu głosów w
tej książce. A wszystkie składają się na jeden wielki rozżalony jęk za światem,
który odchodzi, za wartościami, które wyznawało się całe życie a które teraz
nagle stały się przestarzałe i śmieszne.
Bo w podziałach nie chodzi o
fakty. Prawdę mówiąc w polityce one akurat mają najmniejsze znaczenie. Tutaj
chodzi o odczuwanie rzeczywistości. Książka namawia do zrobienia kroku wstecz i
spojrzenia na świat przez subiektywny pryzmat
drugiej strony. Chodzi o zrozumienie, skąd wzięły się takie a nie inne przekonania,
jaka jest historia człowieka, który za nimi stoi.
Ja także mam bardzo
skonkretyzowane poglądy, choć rzadko piszę o nich na blogu. Żyjemy w świecie,
gdzie wszystko można uznać za manifestację polityczną – muzykę, której
słuchasz, środek lokomocji, którym się przemieszczasz a nawet twoje zdjęcie profilowe
na Facebooku. A ja bym bardzo chciała
nie szufladkować i nie być szufladkowana. I tego uczy ta książka. Polecam
ludziom po obu stronach muru.
A Ty, jak się czujesz we własnym
kraju?
"Obcy we własnym kraju", Arlie Hochschild Russell
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Tłumaczenie: Hanna Pustuła
Liczba Stron: 460
Kategoria: reportaż
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz