O Fridzie Kahlo pisałam już kiedyś na blogu (tutaj) – to nie
tylko świetna malarka, ale także pełna charyzmy, nietuzinkowa kobieta, która
zapisała się złotymi zgłoskami zarówno w historii Meksyku jak i świata.
Jej obrazy na stałe zagościły w nowojorskim
MOMA, w Meksyku ich reprodukcje można zobaczyć na wielu ulicach czy w nawet restauracjach i pubach a
w Brazylii opowie ci o niej chyba każdy mieszkaniec – od kustosza po zwykłego robotnika.
Chociaż widziałam jej obrazy wielokrotnie, nie mogłam
sobie odmówić przyjemności odwiedzenia w tym roku Pozania w związku z wystawą
„Frida Kahlo & Diego Rivera – polski kontekst”. Było warto, ponieważ w
Centrum Kultury Zamek poza dziełami sztuki znajdziemy coś o wiele więcej.
Polski kontekst
Poza obrazami i rysunkami dwojga artystów można zobaczyć
piękne fotografie, na których pozuje Frida, karty z jej pamiętnika oraz 52-minutowy film
dokumentalny o życiu małżeństwa. Akurat na temat filmu nie mogę się
wypowiedzieć - zwiedzanie wystawy z trzyletnim dzieckiem wymaga pewnych
poświęceń – na przykład odpuszczenie sobie filmu dokumentalnego. Jeżeli ktoś widział, niech napisze w komentarzu czy dużo straciłam.
A co z tytułowym „polskim kontekstem”? To właśnie wisienka
na torcie odróżniająca to spotkanie od wszystkich poprzednich z Kahlo. Nawiązanie do
polskości to m.in. powtórzenie wystawy „Sztuka Meksykańska”, która odbyła się w
Warszawie w latach 50-tych poprzedniego wieku. Gwóźdź programu stanowił wówczas
obraz Fridy „Zraniony Stół” – jej największe (pod względem rozmiarów) dzieło.
„Zraniony Stół” to podwójny autoportret artystki – jest
zarówno głównym gościem przy tytułowym stole jak i samym stołem, za pomocą
którego ukazuje swoje rany. Przy stole wraz z Fridą zasiada szkielet
symbolizujący bliskość śmierci oraz papierowa kukła Judasza oznaczająca jej
samobójcze myśli. Obraz ten po raz ostatni widziano właśnie w Warszawie, krótko
potem zniknął w tajemniczych okolicznościach i do tej pory go nie odnaleziono.
Ponadto, pokazano twórczość dwóch bliskich Fridzie kobiet –
Fanny Rabel, uczennicy artystki oraz Bernice Kolko – fotografki i jednocześnie
jej najbliższej przyjaciółki. Obie panie były polskiego pochodzenia. O ile styl
Fanny Rabel nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, o tyle zdjęcia Kolko to
zdecydowanie najlepsza część całej wystawy.
Kolko i Frida były bardzo zżyte, z zaprezentowanych zdjęć tchnie intymność. Naprawdę można poczuć się przez chwilę jak w świecie malarki
– znaleźć się z nią na podwórku wśród przyjaciół, ale również obok łóżka, kiedy
czuje się naprawdę słaba. W większości są to zdjęcia niepozowane, tym większe
więc robią wrażenie.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej o Fridzie, zachęcam do przeczytania
książki opartej na jej życiu – więcej na ten temat tutaj.
Informacje praktyczne
Wystawa jest do obejrzenia w Centrum Kultury ZAMEK, ul. Św.
Marcina 80/82 w Poznaniu do 21.01.2018. Mimo, że trwa już ponad miesiąc, wciąż
cieszy się ogromną popularnością i bilety lepiej kupić z wyprzedzeniem. Wejścia
odbywają się co 2 godziny, jednak nie trzeba być punktualnym – należy wejść w
ciągu dwóch godzin od czasu wydrukowanego na wejściówce - radzę się spóźnić przynajmniej 40 minut aby
uniknąć największych tłumów.
Ceny biletów to 25zł normalny, 20 ulgowy i 15 z kartą dużej
rodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz