Z książką jest trochę jak z nowym znajomym – czasem zaiskrzy
od razu – poznajesz kogoś i już wiesz, że wiele was łączy, możecie rozmawiać
godzinami i w ogóle się ze sobą nie nudzicie. A czasem potrzeba czasu - podchodzisz do kogoś z dystansem, który
zmniejsza się powoli.
Podobnie gdy sięgam po nową lekturę – nie zawsze wciąga od
razu, niekiedy potrzeba czasu. Ja zazwyczaj daję szansę – zarówno nowym
znajomościom jak i książkom. Dzisiaj o trzech naprawdę grubaśnych pozycjach,
które początkowo dały mi popalić. Warto było jednak przebrnąć przez tę trudną
część, aby w drugiej połowie dokopać się do perełek. O jakich książkach mowa? Zapraszam.
„Księgi Jakubowe” Olga Tokarczuk
912 stron opowieści o niezwykłym życiu Jakuba Franka -
żyjącego w XVIII wieku twórcy żydowskiej sekty frankistów. Przygody Jakuba były
tak niebywałe, że aż trudno uwierzyć, że wydarzyły się naprawdę. Tokarczuk
wykonała kawał naprawdę dobrej roboty, aby odkopać całą dokumentację dotyczącą
jego życia i przerobić ją na powieść.
Początkowo poczułam się zasypana lawiną postaci, wydarzeń
oraz złożoną narracją. Sporo czasu zajęło mi ułożenie sobie w głowie wszystkich
wątków. Prawdę mówiąc w pełni zaczęłam wciągać się w tę historię dopiero w momencie, gdy Żydzi z
sekty Jakuba przyjęli chrzest, czyli mniej więcej po 400 stronach książki.
Trudno nie docenić wspaniale sportretowanych bohaterów i
bogato opisanej obyczajowości społeczeństwa żyjącego na przełomie XVIII i XIX
wieku. Dokładając do tego wyróżniającą się oprawę graficzną – mapy, kroje
czcionek, ryciny trudno się dziwić, że książka została uhonorowana w 2015
nagrodą NIKE.
"Księgi Jakubowe" Olga Tokarczuk
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba Stron: 912
Kategoria: powieść historyczna
„Złodziej luster” Martin Seay
704 strony przygody. Pewnie kojarzysz film „Incepcja”
Christophera Nolana – to było właśnie moje pierwsze skojarzenie związane z tą
książką. Przez pierwsze trzysta stron czułam się jakbym krążyła po labiryncie,
po omacku zataczając coraz szersze kręgi. Ale po kolei.
Akcja powieści toczy się na trzech równoległych
płaszczyznach: w Las Vegas współcześnie, w Kalifornii pod koniec lat 50-tych XX
wieku i… w XVI-wiecznej Wenecji. Przez pierwsze trzysta stron trudno się
połapać, co łączy te trzy światy, wszystko zaczyna klarować się dopiero w
drugiej części powieści. Dodatkowa
trudność to brak klasycznych dialogów. Do stylu pisarza zdecydowanie trzeba
przywyknąć.
Pasje, obsesje, morderstwa, spiski, szantaże. Ale mimo to
nie jest to klasyczna książka akcji. Przeważają opisy, ale za to naprawdę
nietuzinkowe. Naprawdę przenoszą
nas - to do kasyna, to do
średniowiecznej knajpy, to do nadmorskiej miejscowości. Czujemy zapach wiatru,
papierosów, czy też przyspieszony oddech uciekających bohaterów.
"Złodziej luster" Martin Seay
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczenie: Aleksandra Wolnicka
Liczba Stron: 704
Kategoria: thriller
„2666” Roberto Bolano
Najgrubsza ze wszystkich trzech wymienionych powieści – 1008 stron, na które składa się 5
oddzielnych opowieści. Ich wspólny mianownik stanowi osoba zaginionego pisarza
– Archimboldiego i przewijający się motyw meksykańskiego miasteczka Santa
Teresa. Autor rozważał nawet wydanie każdego z rozdziałów jako oddzielną
książkę, jednak zmarł nie dokończywszy dzieła i jego spadkobiercy zdecydowali,
że będzie to jedna całość.
Ponieważ Bolano nie zdążył dokończyć dzieła, zostało ono
wydane w wersji, w jakiej ją pozostawił – podobno był to ostateczny brudnopis,
na którym autor miał zamieścić już jedynie kosmetyczne poprawki.
Czytając tę książkę miałam wrażenie, że autor po prostu
jednym ciągiem spisuje swoją koncepcję, nie unikając przy tym dygresji i
dziwnych skoków myślowych. Dlatego lektura wymaga wielkiej uwagi – czasem
czytamy jakąś historię, a pięć stron dalej jesteśmy już w innym czasie, miejscu
a bohaterowie już są zupełnie inni. Łatwo się pogubić.
Przyzwyczajenie się do tego sposobu narracji zajęło mi dwa
pierwsze rozdziały, czyli około 450 stron. Dalej było już tylko z górki a każda
kolejna historia była coraz bardziej wciągająca. Największą zaletą tej ogromnej
powieści jest jej bezpretensjonalność, typowa zresztą dla pisarzy z Ameryki
Południowej. Książką „2666” Bolano udowadnia, że tytuł najwybitniejszego
prozaika latynoamerykańskiego swojego pokolenia należy mu się jak najbardziej
zasłużenie. Polecam.
"2666" Roberto Bolano
Wydawnictwo: Muza
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Jan W. Rajter
Liczba Stron: 1008
Kategoria: powieść obyczajowa
"2666" Roberto Bolano
Wydawnictwo: Muza
Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko, Jan W. Rajter
Liczba Stron: 1008
Kategoria: powieść obyczajowa
Uwielbiam grube powieści, pozwalają na długo zatopić się w
inny świat i przeżyć historię zupełnie inaczej niż w przypadku trzysto- czy czterystostronicowych lektur. Sprawdzają
się zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy najlepiej jest zniknąć pod kocykiem
właśnie z takim tomiszczem i ciepłą herbatą. Ale co zrobić, kiedy początek znajomości
nie jest obiecujący? Jak widać nie zawsze warto się poddawać, często
cierpliwość zostaje nagrodzona. A Ty jak postępujesz? Odkładasz mało
ekscytujące dzieła na bok czy walczysz do końca?
0 komentarze:
Prześlij komentarz