fot. Witold Szulecki/Forum
„Myślisz może, że
więcej coś znaczysz
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy - to nie żart,
dla których jesteś wart
Mniej niż zero”
Bo masz rozum, dwie ręce i chęć
Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy
Zaliczona matura na pięć
Są tacy - to nie żart,
dla których jesteś wart
Mniej niż zero”
Choć ta piosenka zespołu Lady Pank powstała na
kilka tygodni przed śmiercią Grzegorza Przemyka, przyjmuje się ją jako swego
rodzaju protest song ówczesnej młodzieży wobec tego zdarzenia. Pamiętam z
dzieciństwa, że w latach 90-tych to nazwisko odmieniane było w serwisach
informacyjnych przez wszystkie przypadki
a wyjaśnienie tego morderstwa stanowiło obok spraw zabójstwa ks. Jerzego
Popiełuszki i pacyfikacji kopalni Wujek swego rodzaju symbol rozliczenia się
naszego państwa z ustrojem komunistycznym. I równie symboliczna była ostateczna
klęska oskarżycieli.
Reportaż „Żeby nie było śladów.
Sprawa Grzegorza Przemyka” Cezarego
Łazarewicza to tak naprawdę pierwsza tak rzetelnie udokumentowana i opisana
relacja z tego śledztwa. Na początek przenosimy się w lata 80-te i otrzymujemy
praktycznie godzina po godzinie sprawozdanie z wydarzeń od 12 maja, kiedy to
Przemyk został zatrzymany przez Milicję, aż do dnia jego pogrzebu.
Następnie poznajemy sylwetki:
chłopca i jego rodziców. To nie portret nieskalany. Grzesiek nie był piątkowym
uczniem o nieskazitelnej reputacji. Pokazano go jako normalnego chłopca, który
lubił grać na gitarze, nie przepadał za ślęczeniem nad matematyką a napisanie
matury świętował winem na Placu Zamkowym. Również matce daleko do ideału Matki
Polki – nie czekała na synka z obiadem, nie miała regularnej pracy ani stałego
partnera. Łazarewicz nie lukruje, przedstawia fakty.
Przytoczone jest całe śledztwo i
cały proces, zarówno ten w latach 80-tych jak i w wolnej Polsce. Tak naprawdę
jest to jednak książka o sile propagandy, zuchwalstwie władz, obłudzie wymiaru
„sprawiedliwości”. Przesłuchania, nękania świadków, szukanie haków, fałszywe
oskarżenia i spreparowane dowody. Dlatego to tak ważne, że ta książka została
wydana właśnie teraz, kiedy telewizję publiczną trudno oglądać bez zażenowania a
niezawisłość polskich sądów jest zagrożona. I tym bardziej cieszy przyznanie
jej nagrody NIKE, która mam nadzieję przyczyni się do popularyzacji reportażu.
A kiedy czytam, że świadkowie
oskarżenia dostawali anonimy, w których byli nazywani „pachołkami dolarowymi”,
którzy powinni „wypierdalać do Kohla i Reagana” to mam wrażenie, że historia
niebezpiecznie zatoczyła koło a my, Polacy, niestety nie uczymy się na błędach.
Dlatego cieszy, że zamiast zakopać tę sprawę, znowu pokazano ją w świetle reflektorów.
Bo przecież: „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne
przeżycie”.
"Żeby nie było śladów" Cezary Łazarewicz
Wydawnictwo: Czarne
Liczba Stron: 316
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Czarne
Liczba Stron: 316
Kategoria: reportaż
0 komentarze:
Prześlij komentarz