Marta nienawidzi swojej pracy od zawsze, czyli w tym roku będzie już 12 lat. Od kiedy ją znam chciała pracować ze zwierzętami. Kochała jazdę konno, w domu miała psa i dwa koty. Sama do końca nie wiedziała co chciałaby robić – zostać weterynarzem, pracować w schronisku a może jeszcze coś innego. Byle z braćmi mniejszymi. Pracuje w korpo i to na dodatek w księgowości. Czytaj: Excel, Access. Siedzi w biurze po 15 godzin na dobę, więc nawet na chomika nie miałaby czasu.
I pnie się po szczeblach kariery i wciąga ją ta machina.
Mówi, że odejdzie, tylko że jeszcze chwila, bo zarobki w sumie tam są dobre. I
tak już 12 lat. To bardzo długo. Przez ten czas powoli więdnie, staje się coraz
bardziej sfrustrowana. Swoje niezadowolenie wyładowuje na najbliższych.
Od czasu do czasu planuje: zostanie instruktorem jazdy konnej, zacznie wolontariat w schronisku a może w ogóle rzuci wszystko i wyjedzie w podróż dookoła świata. I w końcu krach. Jedna, druga, trzecia nieszczęśliwa sytuacja i kompletne załamanie zakończone przeciągającym się L4, wypełnionym leżeniem w łóżku i gapieniem się w sufit.
Od czasu do czasu planuje: zostanie instruktorem jazdy konnej, zacznie wolontariat w schronisku a może w ogóle rzuci wszystko i wyjedzie w podróż dookoła świata. I w końcu krach. Jedna, druga, trzecia nieszczęśliwa sytuacja i kompletne załamanie zakończone przeciągającym się L4, wypełnionym leżeniem w łóżku i gapieniem się w sufit.
To nie tylko jej historia. To niestety codzienność wielu
osób, które ze „zdrowego rozsądku”, braku czasu lub po prostu ze strachu
porzuciły swoje marzenia, pasje i zajęły się tylko i wyłącznie tym, czy wg
wszystkich wokół powinny. Trudno się dziwić – tak zostaliśmy wychowani.
Powinniśmy być „normalni”, odpowiedzialni, poukładani i tacy jak wszyscy. Tylko jak długo można zwalać winę na rodziców?
O tym, jak wiele osób
czuje się zakładnikiem własnej pracy świadczy popularność artykułu „The
crossroads of should and must” (w wolnym tłumaczeniu: „Na rozdrożu pomiędzy
powinnością a pasją”), który Elle Luna opublikowała na portalu Medium.com.
Artykuł w ciągu kilku tygodni został wspomniany na twiterze ponad 5 mln razy
(pięć milionów!!!). Skala jest zatem przeogromna. Skłoniło to Elle do rozwinięcia
tematu, co zaowocowało książką „Powinność czy pasja. Znajdź swoje powołanie i
podążaj za nim.”
Jak zatem sobie poradzić, jeżeli na samą myśl o kolejnych
ośmiu godzinach w pracy dostajesz drgawek a w weekend jesteś tak wypalony, że
masz siłę tylko leżeć w łóżku?
No cóż, jak powiedział Laska z kultowego już filmu „Chłopaki
nie płaczą”: „Wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to
zajebiście ważne pytanie – co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić.”
Tylko, żeby to było takie proste…
Pamiętasz film „Człowiek Demolka” z Sylwestrem Stalone?
Nakręcony w 1993 obraz przedstawiał uroczą wizję przyszłości. Zahibernowany za
czyny, których nie popełnił policjant (w tej roli właśnie Stalone) budzi się
nagle w XXI wieku, w świecie pozbawionym przemocy, przekleństw i jakiejkolwiek
brutalności. W trakcie snu sprawdzono, do czego człowiek tak naprawdę został,
co jest jego prawdziwym talentem i w czym się odnajdzie.
I tak okazuje się, że obcesowy i przyzwyczajony do brutalnego
życia policjant jest tak naprawdę mistrzem… w robótkach ręcznych. I faktycznie
– wydobyte dzięki nowoczesnej technologii umiejętności sprawiają, że zrobienie
dla Sandry Bullock ślicznego sweterka na drutach zajmuje mu kilka godzin.
Niestety my, mimo że XXI wiek już nastał, wciąż nie możemy
liczyć na to, że ktoś za nas odkryje, w czym jesteśmy naprawdę dobrzy. Jak się
więc za to zabrać?
Wg Luny, do odpowiedzi na to „jedno zajebiście ważne
pytanie” można dojść poprzez kilka prostych ćwiczeń:
1.
Wróć do dzieciństwa. Co lubiłeś robić? Co
sprawiało, że rodzice mieli Cię z głowy na kilka godzin? Jeżeli nie pamiętasz,
zadzwoń do mamy, taty, rodzeństwa.
2.
Czego zazdrościsz swoim przyjaciołom? Co
sprawia, że przeglądając Facebooka myślisz: „O! Też tak chcę!” ?
3.
Czym się zajmujesz, kiedy się obijasz? Co robisz
tylko i wyłącznie dla rozrywki?
Są też inne sposoby – Eneagramy, profesjonalne testy
psychologiczne. To akurat moja historia, trochę odwrotna do tej opisanej na
początku wpisu. Zawsze kochałam
matematykę, po informatyce i ekonometrii byłam pewna, że odnajdę się w
tabelkach a z SQLem stworzymy nierozłączną parę na całe życie. Ale w mojej
pracy przed przyjęciem nowej osoby wykonuje jej się specjalne testy, z których
wynikało zupełnie coś innego.
Okazuje się, że wykonując powtarzalną, analityczną pracę
prawdopodobnie zwariowałabym po dwóch tygodniach. Potrzebuję stałych bodźców,
kreatywności, spotkań z ludźmi. To mnie napędza i daje siłę.
W związku z wynikami testu zaproponowano mi zupełnie inne
stanowisko, niż to na które aplikowałam. Początkowo byłam przerażona, szybko
jednak okazało się to strzałem w dziesiątkę, jestem w tej firmie już ponad
8 lat. Jasne, że miałam kryzysy, ale
patrząc na całość z perspektywy czasu, nie żałuję ani jednego miesiąca tam
spędzonego.
A co jeśli wiesz co chcesz robić, ale:
- nie przyniesie to
pieniędzy
- nie masz na to
czasu
- nie masz na to
miejsca
- boisz się, że sobie
nie poradzisz i wszyscy Cię wyśmieją?
Na to Elle Luna również ma swoje sposoby. Jakie? Żeby nie
streszczać tu całej lektury, przytoczę tu tylko jeden: stosuj metodę małych
kroczków. Przecież nie musisz od razu rzucać wszystkiego i jechać paść owce na
hali w Tatrach. Może najpierw naucz się robić oscypki? Zrobienie kursu jogi to
lata praktyki, ćwiczeń i trudne egzaminy. Ale instruktorem stretchingu możesz
zostać szybko i bardzo ułatwi Ci to jogową praktykę.
Autorka przytacza historię prawnika, który wstawał o 4 rano
by przez dwie godziny przed wyjściem do biura pisać swoją pierwszą książkę. Prawnik nazywa się
John Grisham i obecnie jest jednym z najbardziej znanych pisarzy na świecie. Sama
mam na półce 4 jego książki. Wspomina o słynnych muzykach, którzy zarabiają na
życie jako hydraulicy i Einsteina, który był… urzędnikiem w biurze patentowym.
Wszystkich tych ludzi łączy jedno – zawsze znajdowali czas na swoje pasje.
Podobno jeśli czegoś nie chcesz, zawsze znajdziesz wymówkę.
Jeśli chcesz – znajdziesz sposób. Zgadzam się z tym w stu procentach. Twoja historia nie musi być historią Marty.
Na szczęście pozytywnych przykładów mam wokół siebie o wiele, wiele więcej.
Kasia – na co dzień nauczycielka angielskiego, od czasu do
czasu tłumaczka, od kilku lat szyje. Najpierw zapisała się na kurs dla
początkujących, potem dla średniozaawansowanych, teraz do szkoły zawodowej.
Kiedy opowiada o kolejnych wykrojach, oczy jej błyszczą. Do maszyny siada
zazwyczaj po 23, bo wtedy dopiero udaje jej się ogarnąć roczne dziecko,
obowiązki zawodowe i mieszkanie. Ale ma na to siłę, bo to kocha.
Kilka osób w mojej korporacji rzuciło firmę dla swoich
pasji: jedni żyją z pisania bloga, ktoś tworzy własne meble, ktoś inny maluje
obrazy i projektuje wnętrza. To inspirujące historie, które pokazują, że chcieć
to móc.
Jeżeli i Ty czujesz, że brakuje Ci wiatru w żaglach,
„Powinność czy pasja” to idealny pierwszy krok do zmiany. Kolorowe wydanie
wręcz emanuje pozytywną energią. Napisana z taką lekkością, że pochłoniesz ją w
trzy godziny. A kop do działania jaki dostaniesz wart jest poświęconego czasu.
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Grupie Helion SA.
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję Grupie Helion SA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz