Czasem jest naprawdę dobrze. Jesteś szczęśliwie zakochany,
masz fajną pracę, podróżujesz, żyjesz pełnią życia a Twoim jedynym zmartwieniem
jest to, jak spędzić następny weekend.
A czasem jest całkiem do dupy. Tracisz pracę, nie możesz
spłacić kredytu więc tracisz też mieszkanie, rozstajesz się z partnerem i
właściwie lądujesz na bruku z komornikiem na karku. Albo: zaczynasz ciężko
chorować a Twoja firma plajtuje. Albo: statek którym płyniesz tonie i zostajesz
jedynym ocalonym. Pływasz pośrodku Pacyfiku w małej szalupie razem z kilkoma
zwierzętami wśród których jest również… tygrys bengalski.
Wszystkie te historie są prawdziwe. Bo życie to niesamowita
sinusoida, gdzie raz jesteś na górze a raz spadasz na samo dno. Pytanie brzmi –
jak sobie na tym dnie poradzisz? Czy poddasz się rozpaczy czy wszelkimi siłami
będziesz starał się wrócić i powalczyć o siebie.
„Życie Pi” to nie historia o chłopcu, który przeżył 227 w
malutkiej szalupie ratunkowej na oceanie mając za współlokatora dzikiego kota.
To opowieść o harcie ducha, niezwykłej sile charakteru, determinacji, wierze w
Boga i woli przetrwania – niezależnie od przeszkód.
To książka bardzo interesująca również od strony
psychologicznej – jak działa ludzka psychika po tak traumatycznych
doświadczeniach, jakie spotkały Pi? Aby się tego dowiedzieć, koniecznie musisz
przeczytać powieść do końca, rozwiązanie zagadki znajduje się dopiero na
ostatnich kilku stronach. Pokazują one opisane wcześniej wydarzenia w zupełnie
innym świetle i kompletnie zmieniają to, jak postrzegamy głównego bohatera.
„Życie Pi” ma wszystko czego szukasz w dobrej powieści –
doskonałą narrację, wartką akcję, ciekawe, skłaniające do refleksji
przemyślenia i wreszcie - zaskakujące zakończenie. To 400 stron
niezwykłej przygody, którą pochłania się z wypiekami na twarzy dosłownie w
mgnieniu oka (no, ewentualnie 11,5h audiobooka świetnie zinterpretowanego przez
Krzysztofa Globisza – ja wybrałam tę formę zapoznania się z książką).
Nie wiem, czy jest to najlepsza pozycja, którą przeczytałam
w tym roku, 2017 był pod tym względem naprawdę dobry, ale z pewnością znajdzie
się w pierwszej piątce. Wcale nie dziwi też obecność tej lektury na wielu
listach 100 książek, które trzeba przeczytać. I jestem prawie pewna, że będzie
to jedno z tych dzieł, które pamięta się całe życie.
PS. Wszystkie zdjęcia to kadry z pięknego, nagrodzonego
wieloma Oskarami filmu o życiu Piscine Patela pod tym samym tytułem.
"Życie Pi" Yann Martel
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Magdalena Słysz
Liczba Stron: 400
Kategoria: powieść obyczajowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz