To był bardzo udany wypad. Książkowo, ale nie tylko. Około 4000 mil w aucie po zachodnim wybrzeżu USA, mnóstwo ciekawych widoków, smaków i
spotkanie z dawno niewidzianymi znajomymi. A te kilka godzin dziennie w samochodzie
połączone z bezsennością dało mi bardzo dużo czasu na lektury. Tym razem
żadnych nowości, głównie klasyka. Zobacz, po co sięgnęłam, może znajdziesz tu
coś dla siebie.
1. Jo Nesbo - "Więcej krwi"
"Więcej krwi." Jo Nesbo
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Liczba Stron: 216
Kategoria: Thriller
To moja pierwsza książka Jo Nesbo spoza serii o Harrym Hole.
Jon Hansen przybywa do małej miejscowości. Ucieka, ukrywa się. Przed kim? Z jakiego powodu?
Czytając tę książkę czułam się jakbym odpakowywała mozolnie
zapakowany prezent, odwijając powoli kolejne
warstwy papieru. Na początku nie wiemy nic, dopiero z każdym kolejnym
rozdziałem pojawiają się nowe fakty na temat Jona, jego przeszłości i motywów
postępowania.
Jedną trzecią tej lektury przesłuchałam - audiobook jest
czytany rewelacyjnie, doskonale oddaje mroczny klimat norweskiej wioski. W książce
jest fragment na temat pogrzebu, słuchałam
go jadąc samotnie na rowerze przez las – ciarki na całym ciele i niezapomniane
wrażenia.
Jedyny minus to kompletnie niewiarygodny wątek miłosny. Całość oceniam na 7/10.
2. Gabriel Garcia Marquez – „O miłości i innych demonach"
"O miłości i innych demonach." G.G. Marquez
Wydawnictwo: Muza
Tłumaczenie: Carlos Marrodan Casas
Liczba Stron: 168
Kategoria: Powieść obyczajowa
Marquez w najczystszej postaci. Książka wręcz kipi realizmem magicznym tak charakterystycznym w twórczości tego autora. Jeżeli znasz i lubisz „Sto lat samotności” lub „Miłość w czasach zarazy”, to również ta pozycja Cię nie zawiedzie.
XVIII wiek. Sievra Maria zostaje oddana do klasztoru, gdzie
ma zostać poddana egzorcyzmom. Delaura – mnich, który ma się nią opiekować…
traci głowę dla dziewczyny. Historia niby banalna jednak mistrzostwo Marqueza
pozwala wydobyć z niej to co najpiękniejsze.
Sposób w jaki duchowny opiera się
uczuciom, jego walka z samym sobą, poruszy duszę nawet najbardziej
pragmatycznych czytelników. I choć zakończenie można przewidzieć od samego
początku, po odłożeniu książki pozostaje poczucie beznadziei i smutku i trudno
je z siebie od razu strzepnąć.
Mało która lektura potrafi pozostawić po sobie takie
wrażenie na dłużej, dlatego ocena: 9/10.
3. Bruno Schulz - "Sklepy cynamonowe"
Klasyka. Znajdziesz tę książkę chyba w każdym dobrym rankingu „Stu książek, które trzeba przeczytać”. Na czym polega fenomen tego autora?
Trudno opisać „Sklepy Cynamonowe”. To zbiór opowiadań, w
których narratorem jest Józef, będący raz małym chłopcem, raz nastolatkiem, to
znów dorosłym mężczyzną. Opowiada on o swoim świecie – rodzinnym mieście,
rodzicach, otoczeniu. Niewiele się tu dzieje, historie są raczej statyczne,
jednak Schulz okazuje się mistrzem malowania słowem – nic w tym zresztą
dziwnego, z zawodu był także malarzem i grafikiem.
Rozpoczynając rozdział miałam przed oczami puste płótno, na
które autor nakładał po kolei swoje wizje – kolory, kształty a nawet zapachy.
Nie znam nikogo, kto w tak mistrzowski, niebanalny i ciekawy sposób umiałby
pokazać świat. To książka idealna dla każdego, kto chciałby poprawić swój warsztat
pisarski czy choćby wzbogacić słownictwo. Uczy obserwacji otoczenia i opowiadania o nim w najpiękniejszy możliwy
sposób.
Za fantastycznie malowanie słowem, ocena: 8/10.
4. Francis Scott Fitzgerald - "Wielki Gatsby"
"Wielki Gatsby" Francis Scott Fitzgerald
Wydawnictwo: Bellona
Tłumaczenie: Adriana Demkowska-Bohdziewicz
Liczba Stron: 192
Kategoria: Powieść obyczajowa
Książka, która doczekała się aż czterech ekranizacji – w 1926,
1949, 1974 i 2013 roku. Moja ulubiona to zdecydowanie ta trzecia w reżyserii Francisa
Forda Coppoli z genialnym Robertem Redfordem i Mią Farrow w rolach głównych. Niestety mimo całej mojej miłości do Di
Caprio, muszę przyznać, że nie umywa się on do poprzednika. Co takiego jest w tej powieści, że od prawie stu lat każde pokolenie
reżyserów decyduje się wziąć ją na tapet?
Stany, lata 20-te ubiegłego wieku. Nowy York, blichtr,
zabawy do rana. Te najhuczniejsze odbywają się w domu Jaya Gatsby’ego –
tajemniczego gentlemana ukrytego za kolorowymi zasłonami. Kim właściwie jest tajemniczy gospodarz? Skąd
wziął się w tej okolicy?
Ta pozycja to poetycko opisana ponadczasowa historia – o miłości,
naiwności, przyjaźniach prawdziwych i fałszywych. I choć pozostawia po sobie
nutkę goryczy, to zdecydowanie warto po nią sięgnąć i przemyśleć uniwersalne
prawdy, które Fitzgerald, chciał przekazać.
I oczywiście
najlepiej najpierw książka, potem film (koniecznie wersja z Redfordem!). Ocena: 9/10.
5. Mariusz Szczygieł - "Niedziela, która zdarzyła się w środę"
"Niedziela, która zdarzyła się w środę" M. Szczygieł
Wydawnictwo: Czarne
Liczba Stron: 176
Kategoria: Reportaż
To moje pierwsze spotkanie z Mariuszem Szczygłem jako autorem reportaży. Muszę przyznać, że bardzo udane – to zdecydowanie najlepsza książka, ze wszystkich, które przeczytałam na wyjeździe. Być może jest to kwestia gatunku – reportaż należy do moich ulubionych, jednak dużą rolę odegrała również lekkość pióra i bijąca z tekstu inteligencja autora.
„Niedziela, która zdarzyła się w środę” to zbiór reportaży, który
niczym machina czasu przeniesie nas z powrotem do lat 90-tych. Czasów, w
których McDonald’s pełnił rolę ekskluzywnej restauracji, cała Polska słuchała
disco polo a chleb kosztował 10 000 zł. Amway, Licheń, pierwsze prywatne
biznesy, pierwsze pozamykane zakłady, skazujące na bezrobocie często połowę mieszkańców
małego miasta.
Ta książka przypomina mojemu pokoleniu o korzeniach –
pokazuje skąd pochodzimy i jak daleką drogę przeszliśmy jako społeczeństwo.
Bardzo podoba mi się pełen szacunku, całkowicie nieoceniający stosunek autora
do swoich rozmówców. Ta pozycja zdecydowanie zachęciła mnie do sięgnięcia po
kolejne reportaże tego dziennikarza. Moja ocena: 10/10.
6. Edgar Alan Poe - "Najlepsze opowiadania grozy"
"Najlepsze opowiadania grozy" E.A. Poe
Wydawnictwo: MasterLab
Tłumaczenie: Bolesław Leśmian
Liczba Stron: 108
Kategoria: Horror
Wstyd przyznać, ale choć czytałam większość książek Stephena Kinga, nigdy wcześniej nie sięgnęłam po twórczość jego mistrza – a warto. Kiedy
rozpoczęłam pierwsze opowiadanie („Czarny kot”), automatycznie chciałam porównać
go do obecnego Króla. Niestety nasz współczesny mistrz z Maine wypada dość blado…
Mam wrażenie że w XIX wieku pisało się schludniej, styl był bardziej
wyrafinowany a autor darzył czytelnika ogromnym szacunkiem wierząc w jego
inteligencję i umiejętność wnioskowania. Sposób, w jaki Poe buduje napięcie i
doprowadza do rozwiązania można porównać tylko z mistrzostwem Alfreda Hitchocka
z jego najlepszych filmów. A jeżeli dołożyć do tego jeszcze tłumaczenie w
wykonaniu wybitnego Bolesława Leśmiana, otrzymamy lekturę, od której trudno się
oderwać.
Moja ocena: 9/10.
7. Mario Vargas Llosa - "Pochwała macochy"
"Pochwała macochy" Mario Vargas Llosa
Wydawnictwo: Znak
Tłumaczenie: Carlos Marrodan Casas
Liczba Stron: 200
Kategoria: Powieść obyczajowa
Drugi noblista na mojej krótkiej liście. Zachwycona jego książką „Ciotka Julia i skryba” z dużym entuzjazmem sięgnęłam po „Pochwałę Macochy” Llosy i… to chyba najbardziej zaskakująca z jego powieści.
Sam styl jest fantastyczny, jak zawsze. Treść jednak– romans
doni Lukrecji z jej małym pasierbem, ociera się o tematy tabu, momentami wzbudzając
niesmak. Plusem tej lektury są świetne opisy erotyczne - okazuje się, że akt
seksualny, czy po prostu kobiecie ciało można opisać naprawdę dobrze, z
fantazją, pobudzając wyobraźnię czytelnika nie wywołując przy tym uśmiechu
politowania jak np. w „50 twarzy Greya”.
Są jednak fragmenty, jak na przykład trzystronicowy opis
defekacji, które chętnie bym wymazała z pamięci. Mam co do tej książki bardzo mieszane uczucia
i zastanawiam się, czy miałaby tak wysokie noty wśród czytelników, gdyby
napisał ją ktoś inny. Ale Llosa może sobie pozwolić już na wszystko.
Moja ocena: 6/10.
Jak powiedział Mark Twain: „Klasyka, to to, co wszyscy
chcieliby przeczytać i czego nikt nie czyta”. A jednak jak się okazuje warto.
Czasem goniąc za kolejnymi nowościami warto się zatrzymać i zobaczyć jak pisano
w XIX wieku lub na początku XX. To jak
podróż maszyną czasu, teraz nikt nie potrafi nawet naśladować takiego stylu.
Dlatego jeśli wybierasz się na urlop – polecam powyższą listę. Mnie bardzo
uprzyjemniła wakacje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz