Walentynki zbliżają się wielkimi krokami. Chcąc nie chcąc z każdej strony jesteśmy narażeni na serduszka, misie, płatki róż czy inne symbole romantycznej miłości. Trudno od tego uciec. Ja dziś również o miłości, ale przekornie, nie o jej duchowym wymiarze a przeciwnie – o jej fizycznym aspekcie, czyli po prostu o seksie.
Literatura, filmy czy sztuki erotyczne rzadko kiedy są
naprawdę dobre. Podchodzą do tego zagadnienia jakoś sztywno, na poważnie –
zawsze musi być mocno a ona pod nim „rozpada się na kawałki”. Szczerze mówiąc, czytając
fragmenty „50 twarzy Greya”, które było na liście bestsellerów przez ładnych
kilka miesięcy, nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać.
W tej książce wszystko jest nadęte, sztuczne i wydumane. A
seks to przecież luz, dobra zabawa pomiędzy dwojgiem (trojgiem? ;)) bliskich
sobie ludzi. Więc dzisiaj o książce, filmie i sztuce teatralnej, które traktują
ten temat tak jak lubię: z lekkością i swobodnie.
"Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej
Książka, która w latach 70-tych podbiła serca kobiet. I trudno się dziwić – na tamte czasy, ćwierć wieku przed Google, portalami kobiecymi i programami w TV była to naprawdę rewolucja.
Obecnie pewnie każdy psycholog złapałby się za głowę
czytając, że można łatwo manipulować mężczyzną poprzez płacz lub ciche
dni, a porady dotyczące ówczesnych metod
antykoncepcji wywołują uśmiech politowania, ale poza tym, mimo że od wydania minęło 40 lat, wiele kwestii
pozostaje wciąż aktualnych.
Nie dziwi mnie, że w czasach PRLu ta książka była tak
rozchwytywana – pokazała kobietę i jej potrzeby seksualne w zupełnie innym
świetle, nauczyła mężczyzn jak dbać o zadowolenie partnerek a dziewczyny jak
egzekwować przyjemność. Okraszona
całkiem niezłymi ilustracjami może stanowić swego rodzaju instruktaż miłosny dla
młodych par.
Książka przeżywa obecnie swój renesans dzięki filmowi w
reżyserii Marii Sadowskiej z genialną Magdaleną Boczarską w roli Michaliny
Wisłockiej. To obraz o kobiecie zdeterminowanej, bezkompromisowej, wyzwolonej i
„kompletnie pierdolniętej”. Wyszłam z kina z poczuciem mocy i dumy z tego, że jestem dziewczyną. Naprawdę dobre, inspirujące kino.
Przed wybraniem się do kina warto przeczytać wywiad z córką
Michaliny Wisłockiej. Dzięki temu łatwiej będzie zrozumieć fabułę i część wydarzeń a także motywy postępowania tej nietuzinkowej
kobiety. Artykuł znajdziesz tu.
Sex Story
W skrócie: Emma i Adam
- młodzi, ładni, wykształceni i z dobrą pracą. Jak ognia stronią od
stałych związków. Po spędzonej razem nocy postanawiają kontynuować spotkania
bez zobowiązań, czyli: żadnych romantycznych randek, wspólnych śniadań, zazdrości i wszystkiego co wiąże się z oficjalnym "byciem parą".
Sex Story to film pokazujący coraz popularniejsze ostatnio układy: dwoje
ludzi nade wszystko ceniących sobie niezależność i karierę zawodową nie chce
zakładać sobie kajdanek w postaci obrączek. Wolą luźne układy.
Lubię tę komedię, bo jest inna od wszystkich sztampowych
romansideł, gdzie podniośle mówi się o miłości. Tutaj nie ma wielkich słów,
poważnych dyskusji pomiędzy kochankami. Jest zabawa, gra, dużo pikantnych scen
i dialogów, ale na luzie, bez zbędnej powagi. Do tego świetna jak zawsze
Natalie Portman i śliczny Ashton Kutcher w rolach głównych.
Tylko czy tak naprawdę da się oddzielić namiętność od
uczucia? W filmie, tak jak i zazwyczaj w życiu, okazuje się, że nie. Jedna
strona zaczyna się angażować, a przecież nie taka była umowa. I co wtedy? To komedia romantyczna, więc zakończenia łatwo się domyśleć. Ale tak czy siak zobaczyć warto.
Ostra jazda
„Nagość jeszcze nigdy nie była tak śmiesznie ubrana jak w
naszej najnowszej premierze” – tak reklamuje swój spektakl Teatr Komedia z
Warszawy. I faktycznie – po 2 godzinach brzuch boli od ciągłych chichotów.
Ale od początku: grupka przyjaciół zostaje bez pracy.
Szukając pomysłu na łatwy zarobek postanawiają iść w… pornobiznes. Decydują się
nakręcić film o wiele mówiącym tytule: „Bardzo ostry dyżur”…
Jeżeli idziecie do teatru aby się wyluzować, pośmiać i
zapomnieć o codziennych problemach – to sztuka idealna. Właściwie totalnie
bezrefleksyjna, trudno znaleźć w niej odniesienia do rzeczywistości, porównać
do własnych problemów. Można za to totalnie się zanurzyć w pikantnych gagach o
cyckach, bzykaniu, odpalaniu flinty itp.
Do tego genialna obsada: Julia Kamińska, Katarzyna Żak,
Przemysław Sadowski, Jan Jankowski i przede wszystkim fantastyczny Mirosław
Baka. Polecam gorąco wszystkim, którzy lubią pogadać lub posłuchać czasem o seksie. Bez
zobowiązań.
I co powiesz na takie zestawienie? Może mało romantyczne,
ale życie i prawdziwa miłość z romantyzmem nie ma zbyt wiele wspólnego. Życie
to wspólne zakupy w hipermarkecie, remonty, spłaty hipoteki, pranie,
pielęgnowanie podczas choroby, zawożenie dzieci do szkoły, za dużo pracy, brak
pracy…
A miłość to odnajdywanie w tym wszystkim czasu na chwilę
bliskości, zbudowanie w chaosie ciepłej przystani, do której chętnie się wraca.
To wspólny wieczór przy lampce wina z serialem w tle, choćby nawet 40 minut, bo
potem oczy jakoś same się zamykają.
Miłość to nie misie, serduszka i płatki róż. Ani sexy
czerwona sukienka i szpilki. To raczej potargane włosy po wspólnej nocy i to,
że ona tak fajnie wygląda w jego rozciągniętym swetrze. To przyjaźń, wzajemny
szacunek, wspólny śmiech i trochę chemii. Tylko tyle i aż tyle.
Zgadzasz się ze mną?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz