To był dziwny rok – jeden z najbardziej ekstremalnych w moim życiu. Pełen wydarzeń radosnych, unoszących pod same chmury ale i takich bardzo przytłaczających. W 2016 mój syn zrobił pierwsze kroki (tutaj!), ja odkryłam Amerykę Południową odwiedzając Meksyk i Brazylię (o tym tu i tu) i nauczyłam się jeździć na nartach.
Książkowo ten rok zaczął się
bardzo źle, od bardzo popularnej 12 miesięcy temu „Dziewczyny z pociągu”. O
tym, jak bardzo mnie ta lektura rozczarowała możecie przeczytać tu. Na
szczęście potem było już tylko lepiej. Wpadło
mi w ręce sporo ciekawych kryminałów (przede wszystkim cała seria MarcinaWrońskiego, o której przeczytacie tu), powieści obyczajowych, kilka lektur
podróżniczych.
Jednak ten rok to przede
wszystkim reportaże i lektury tzw. rozwojowych. Bardzo mnie cieszy, że pozycja
z gatunku literatury faktu, którą uznałam za najlepszą cieszyła się
jednocześnie największą popularnością na blogu. Jeżeli jeszcze nie słyszałeś o
książce „Białystok. Biała siła, czarna pamięć.” Marcina Kąckiego, koniecznie
zerknij tu.
O ile reportaże od kilku lat były
moim ulubionym gatunkiem literackim i często po nie sięgałam, o tyle książki
psychologiczne czy rozwojowe to dla mnie zupełna nowość. Zaczęłam po nie sięgać
nieśmiało już w 2015 a w 2016 ruszyła cała lawina. To był rok spod znaku
mindfulness, poszukiwania szczęścia i sensu we wszystkim wokół.
A jak było z realizacją
książkowych postanowień? Wstyd przyznać, ale nie najlepiej. Zerkam na post
sprzed roku (znajdziesz go tu), w którym spisałam swoje plany. I co? Udało się
skończyć Dziewczynę z pociągu, Cobena, „Niezwyciężonego” Lema i całą serię
Marcina Wrońskiego. Niestety z czekających na półce bardzo obiecująco
zapowiadających się biografii - Fallaci,
Jobs’a, Brzechwy, Marylin Monroe i Beksińskich – udało się przeczytać tylko tę
ostatnią. Mam nadzieję, że nadrobię w tym roku, choć już wiem, że może być
trudno, ponieważ mam jeszcze kilka innych bardzo grubaśnych pozycji, na które
mam ogromny apetyt. Tyle stron, tak mało czasu…
Paradoksalnie planów czytelniczych nie zrealizowałam
właśnie dlatego, że prowadzę bloga. Po prostu zamiast sięgnąć po to co mam na
półce rzucałam się na nowości, które otrzymywałam dzięki uprzejmości kilku
moich ulubionych wydawnictw. Dlatego postanowienie na ten rok jest takie –
jedna nowość, jedna zaległa lektura. Zobaczymy jak mi pójdzie.
Poniżej spis 55 pozycji, które
udało mi się poznać w tym roku. Jak w 2015 tak i tym razem ułożyłam je w
kolejności od najlepszej do najgorszej. Te które oceniam na 8, 9 lub 10 – przeczytajcie koniecznie. Warto. A
jak wyglądał Twój książkowy rok? Udało się zrealizować wszystkie czytelnicze
plany? Polecasz coś szczególnie?
10 Punktów - Arcydzieło
Marcin Kącki - "Białystok. Biała Siła, Czarna Pamięć." Recenzję znajdziesz tu.
Anna Lichota - "No i na co Ci te góry?". Recenzję znajdziesz tu.
9 Punktów - Wybitna
Katarzyna Surmiak-Domańska - "Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość." Recenzję znajdziesz tu.
Magdalena Grzebałtowska - "Beksińcy. Portret podwójny." Recenzję znajdziesz tu.
Edgar Keret - "8% z niczego". Recenzję znajdziesz tu.
Lidia Ostałowska - "Farby wodne". Recenzję znajdziesz tu.
Justyna Kopińska - "Polska odwraca oczy". Recenzję znajdziesz tu.
8 punktów - Rewelacyjna
Stanisław Lem - "Niezwyciężony"
Jaume Cabre - "Głosy Panamo" Recenzję znajdziesz tu.
Maciej Płaza - "Skoruń"
Andrzej Stasiuk - "Mury Hebronu"
John Steinbeck - "Myszy i ludzie"
7 punktów - Bardzo dobra
Katarzyna Miller - "Kup kochance męża kwiaty"
Julia Fiedorczuk - "Nieważkość"
Marcin Wroński - "Pogrom w przyszły wtorek" Recenzję znajdziesz tu.
Andrzej Szczypiorski - "Msza za miasto Arras" Recenzję znajdziesz tu.
Andrzej Szczypiorski - "Msza za miasto Arras" Recenzję znajdziesz tu.
Stephen King - "Ręka Mistrza"
6 punktów - Dobra
Italo Calvino - "Rycerz nieistniejący"
5 punktów - Przeciętna
4 punkty - Może być
3 punkty - Słaba
2 punkty - Bardzo słaba
Paula Hawkings - "Dziewczyna z pociągu" Recenzję znajdziesz tu.
1 punkt - Beznadziejna
Dariusz Pawłowski- "Czarna samica kruka"
Patrząc wstecz na poprzedniego
Sylwestra przypominam sobie, jak zupełnie inaczej planowałam wówczas nadchodzące
365 dni. Życie okazało się zupełnie nieprzewidywalne i chyba to właśnie lubię w
nim najbardziej. Wierzę, że 2017 będzie naprawdę dobry, ale tym razem
postanowiłam niczego nie zakładać. Po prostu wezmę co przyniesie. Wszystkiego
najlepszego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz