Wyobraź sobie sytuację: za oknem chlapa, słońca widać już od tygodnia albo nawet dłużej, dziecko z przeziębieniem marudzi pod bokiem, do wiosny daleko. Ogólny marazm, apatia i defetyzm. To był zeszły czwartek. A potem przychodzi kurier z wielką paką – bardzo trafiona niespodzianka od wydawnictwa – ciepły koc i książka pt: „Hygge. Klucz do szczęścia.” Godzinę później leżąc opatulona pledem z herbatą w ulubionym kubku w ręku patrzę na śpiącego obok Julka a potem zanurzam się w lekturze. Jest mi dobrze, o wiele lepiej niż jeszcze chwilę temu. Jest hyggelig.
Czym więc jest hygge? Google
translate tłumaczy ten duński wyraz jako „przytulność”, jednak ja po
przeczytaniu książki raczej zastosowałabym słowo „błogość”. To poczucie
spokoju, przynależności do grupy, miłości, ciepła, bezpieczeństwa. To
prostolinijność, miękki koc, gorąca herbata i czekolada. To bycie z ukochaną
osobą w ciepłym, jasno oświetlonym kominkiem pokoju, podczas gdy na zewnątrz
szaleje zamieć. Słowem wszystko, co
sprawia, że chcemy zatrzymać chwile na dłużej.
Dlaczego właśnie hygge? Czemu nie
ma książki o niemieckim gemutlichkeit, kanadyjskim hominess czy holenderskim
gezelligheid? Dlatego, że to właśnie
Dania – malutkie państewko z paskudną pogodą i jednymi z najwyższych podatków
na świecie - od lat przoduje w różnych
rankingach szczęścia. Innymi słowy, jest to… najszczęśliwszy kraj świata.
Co więc wyróżnia ojczyznę Hamleta
spośród innych państw? Meik Wiking z
Instytutu Badań nad Szczęściem wysuwa tezę, że jest to właśnie „hygge”. I
sprzedaje sekret w swojej książce. To zupełnie inna lektura od tych, które
proponowałam Wam ostatnio. W przeciwieństwie do „Jestem tu i teraz” o mindfulness
czy „7 nawyków skutecznego działania”, ta skupia się bardziej na zewnętrznych
czynnikach.
Jak więc zbudować wokół siebie atmosferę, która będzie hyggelig? Nie będę Ci zdradzała wszystkich tajemnic – zajrzyj do książki. Znajdziesz tam rady jak urządzić przytulne wnętrze, jak przygotować pyszne potrawy, jaką rozrywkę wybrać na spotkanie z przyjaciółmi a także… co zobaczyć odwiedzając Danię.
Oczywiście autor wielokrotnie podkreśla, że oprócz otoczenia do pełnego poczucia komfortu potrzebna jest wewnętrzna harmonia, życie w zgodzie z samym sobą i umiejętność bycia tu i teraz, ale jeżeli ktoś mi mówi, że czekolada i moje ukochane 3K (książka, kanapa, kocyk) pomagają – to ja to kupuję.
„Hygge. Klucz do szczęścia.” to nie jest książka, którą powinno się czytać
w kolejce do lekarza, tramwaju czy podczas przerwy w pracy. Aby poczuć
atmosferę, jaką niesie ze sobą ta pozycja, trzeba rozsiąść się w ciepłym
swetrze na miękkiej kanapie, wziąć pod rękę kruche ciasteczka czy inny łakoć i
w ten sposób powoli smakować kolejne rozdziały.
Polecam ten tomik jako idealny
prezent na gwiazdkę, najlepiej razem z kocem i kubkiem. Piękne zdjęcia i
pozytywna energia bijąca z tej lektury to gwarancja poczucia błogości czyli…
hygge.
A Tobie, co kojarzy się z tym
trudnym słowem?
"Hygge. Klucz do szczęścia" Meik Wiking
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczenie: Elżbieta Frątczak-Nowotny
Liczba Stron: 288
Kategoria: Psychologia, Rozwój osobisty
0 komentarze:
Prześlij komentarz