Ostatnio ktoś na mojej stronie na
Facebooku napisał: „Iza, bardzo lubię książki Zafona, Hearn i Murakami, o
miłości z elementem magii i tajemniczości. Polecisz coś w podobnych klimatach?”
Wtedy poleciłam Josteina Gaardera, w szczególności książki: „Maya”, „Dziewczyna
z pomarańczami” i „Przepowiednia dżokera”. Dziś dla fanów podobnych klimatów mam zachwycającą nowość: „Księga wieszczb”.
Księga Wieszczb - Erika Swyler
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczenie: Magdalena Nowak
Liczba Stron: 408
Kategoria: Powieść obyczajowa
„Księga wieszczb” to debiutancka
powieść Eriki Swyler – kolejnej już blogerki, która pojawia się w „Pozycjach Obowiązkowych”
jako autorka książek. Erika na co dzień pisze sztuki, opowiadania a na blogu na tematy kulinarne
(zajrzyjcie tu) ,
tym razem jednak poszła w zupełnie odmiennym kierunku.
Akcja powieści osadzona jest
równolegle w dwóch czasoprzestrzeniach. W XXI wieku poznajemy Simona Watsona,
młodego bibliotekarza, w którego ręce trafia tajemniczy wolumin. Okazuje się,
że jest w nim opisana historia rodziny chłopca, którą wraz z nim poznajemy w kolejnych
rozdziałach wędrując wraz z trupą cyrkową przez Stany Zjednoczone XVIII wieku.
Tarot, klątwa, tajemnica, magia –
wszystko to znajdziecie właśnie tutaj. Kobiety z rodu chłopca były
cyrkowymi syrenami, potrafiły wstrzymać w wodzie oddech nawet kilkanaście
minut. Jednak każda z nich utonęła bardzo młodo – zawsze 24 lipca.
Fabuła książki rozpoczyna się w
czerwcu, w słoneczny dzień. Z każdym kolejnym rozdziałem pogoda staje się coraz
gorsza a wraz z nią nadciąga kabalistyczna aura, a napięcie rośnie aż do samego
finału. Zaczyna się wyścig z czasem. Do fatalnego dnia coraz bliżej a Simon ma siostrę, która właśnie wróciła po latach do domu. Czy zdąży rozwikłać
tajemnicę i ją uratować?
Minusy? Przyczepię się trochę do
tłumaczenia tytułu. „Wieszczba” to okropny łamaniec językowy, ponadto słowo
które wyszło z użycia i nie jest powszechnie zrozumiałe. Oryginał: „Book of
speculation” można by przełożyć w o wiele bardziej chwytliwy sposób, nie tracąc
znaczenia, np. „Księga przepowiedni”.
Ale… oby więcej literatury z tylko
takimi ułomnościami. Dla kogo ta pozycja? Polecam wszystkim fanom literatury
Zafona, Murakamiego, czy wspomnianego wcześniej Gaardera. To dokładnie tego typu aura.
Za możliwość zapoznania się z
lekturą dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz