Ani to książka, ani film, ani miejsce, a jednak coś co
opanowało umysły milionów ludzi na całym świecie – trudno jest mi więc przejść
obok tematu obojętnie. Dziś będzie o PokemonGo – grze, która od kilku tygodni
zdobywa coraz większe rzesze fanów. Dlaczego?
Przyznam, że sama jestem dość niechętna tego typu zabawkom –
po prostu mnie nie kręcą, wolę zamiast ganiać za wirtualnym stworem poczytać
książkę. Jednak podczas rodzinnego spaceru po parku, postanowiliśmy sprawdzić,
w czym rzecz. Czy faktycznie, ta gra ma tyle zalet, jak twierdzą jej
uczestnicy?
Plusy i minusy
Głosy są różne – zwolennicy argumentują, że dzięki tej grze dzieci
nareszcie wyszły z domów, chodzą (a to przecież prawie jak uprawianie sportu),
zwiedzają miasta i dowiadują się o dotychczas nieodkrytych fantastycznych
miejscach w swojej okolicy. Twierdzą również, że ta aplikacja łączy ludzi,
dzięki spotkaniom na „arenach pokemonów”.
Hejterzy kontratakują – ok, niby latorośl poza domem, ale
wciąż z nosem w komórce. Ani przyrody nie podziwia a z tym zwiedzaniem to też
raczej ściema. No i od kiedy chodzenie to sport? To niech śmieci częściej
wynosi – na to samo wyjdzie. I w jaki sposób walka w świecie wirtualnym ma
kogokolwiek połączyć? Przecież tam nikt ze sobą tak naprawdę nie rozmawia a
jedyne interakcje następują pomiędzy stworkami.
Przyznam, że mnie bliżej do tej drugiej opcji, ale pewnie
nie jestem w grupie docelowej. Przyznam jednak, że miałam chwilę radości, kiedy
będąc w doborowym towarzystwie chodziłam szukając tych cudaków, ale w sumie nie
po to, aby je złapać ale raczej by zrobić sobie z nimi śmieszną fotkę. Zabawa
trwała jakieś 30 minut i… dla mnie to chyba wystarczająco dużo czasu. Wolę
świat zdewirtualizowany.
Biznes
Co ciekawe, na tej grze można całkiem nieźle zarobić. Za
konta zawierające całkiem dobrą kolekcję Pokemonów inni gracze są gotowi zapłacić
od 150$ do nawet… 5000$. Niezła sumka, co?
Także firmy zwietrzyły zapach pieniędzy. Na przykład, by przyciągnąć nowych klientów lub zwiększyć
x-sell tych już istniejących rosyjski Sbierbank dla graczy oferuje…
ubezpieczenie od wypadku w czasie gry. Genialne posunięcie. Ponadto, bank
umożliwił łapanie stworów w swoich placówkach, dzięki czemu przyciąga tam
nowych, potencjalnych klientów. Świetne.
Ale… to chyba po prostu znak czasów. Kiedy świat się wali,
łatwiej zamknąć się w świecie swojej komórki niż myśleć o tym co dookoła. Tylko
nie wmawiaj mi, że w ten sposób poprawiasz w jakiś sposób jakość swojego życia.
Jeżeli chcesz zrobić to naprawdę – wyloguj się.
A Ty jesteś fanem czy raczej przeciwnikiem tej PokemonGo? Dlaczego? Daj znać w komentarzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz