Grecja |
Egzamin na kierunku politologii.
Zdenerwowana studentka wchodzi do pokoju, gdzie poważny profesor od razu
przystępuje do zadawania pytań.
- Proszę mi powiedzieć, kto jest w tej chwili
prezydentem Polski?
- Eee… nie wiem.
- ?? Hmm… A kim jest Jarosław Kaczyński?
- Eee… nie wiem, nigdy nie słyszałam.
- Ok.
– profesor stara się dać studentce kolejną szansę – A może w takim razie
Antoni Macierewicz? Zbigniew Ziobro? Beata Szydło?
- Nie mam pojęcie. Nigdy nie słyszałam o tych
ludziach.
- To skąd pani jest?
- Z Bieszczad….
- Hmm.. no ok. Trója.
Studentka wyszła pokoju a
profesor stanął w oknie, popatrzył nostalgicznie w dal i szepnął do siebie:
„K…, a może by tak rzucić to
wszystko i wyjechać w Bieszczady?”
Tę anegdotkę zna pewnie większość
z Was, to dowcip z baaardzo długą brodą. Wykorzystałam tu najgorętsze obecnie
politycznie nazwiska, ale w zależności od upodobań można sobie podstawić
dowolne. Bo ja dziś zupełnie nie o polityce. Dziś będzie o dwojgu takich, co rzucili
wszystko i wyjechali.
Bez bagażu - Clara Bensen
Wydawnictwo: Czarna Owca
Tłumaczenie: Anna Krochmal
Liczba Stron: 304
Kategoria: Powieść obyczajowa, podróżnicze
Jakiś czas temu pisałam o wyprawie Tadeusza Perkitnego i Leona Mroczkiewicza, którzy bez pieniędzy i z niewielkim bagażem wyruszyli w podróż dookoła świata. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z recenzją tej książki, zapraszam tu. Podróż dwóch panów trwała kilka lat i obfitowała w niezwykłe przygody.
Prawie sto lat później dwójka
Amerykanów również wybiera się w podróż – nie zabierają ze sobą nic, oprócz
pieniędzy, telefonu, jednej pary bielizny na zmianę. Jednak w XXI wieku
zdobywanie świata wygląda zupełnie inaczej niż w dwudziestoleciu
międzywojennym. Dzięki samolotom, świat
zdecydowanie się zmniejszył a Internet pomaga w rozwiązaniu właściwie
wszystkich problemów.
Chorwacja |
Clara i Jeff poznali się przez
Internet. Znali się krótko, kiedy on namówił ją, by wyruszyła z nim w podróż –
krótką, bo trwającą zaledwie trzy tygodnie i nie szczególnie egzotyczną, bo po
prostu po Europie (chociaż dla mieszkańców Nowego Kontynentu nasza część
półkuli jawi się jako coś zupełnie niezwykłego). Było tylko jedno „ale” – nie zabierają
ze sobą żadnego bagażu. Wszystko co mieli, musiało się zmieścić w kieszeniach
lub malutkiej torebce. Pakowanie zajęło im nie więcej niż kilka minut (zresztą
możecie zobaczyć to na poniższym video).
Pierwszy raz miałam okazję czytać
relację z wojaży po miejscach, które sama już widziałam. Zazwyczaj wybieram
literaturę o krajach, do których dopiero zamierzam się wybrać, lub wręcz
takich, które pewnie na zawsze pozostaną poza moim zasięgiem. Ciekawe wrażenie,
konfrontować swoje spostrzeżenia z kimś, wychowanym w zupełnie innej kulturze.
Jednak opowieści o kolejnych
miejscach i poznanych osobach to tylko połowa tej powieści. Drugą część stanowi
wędrówka przez gęstwinę synaps autorki, która jak typowa introwertyczka, ma
bardzo bogate życie wewnętrzne i wiele przemyśleń. Wydaje mi się, że autorka
traktuje tę książkę jako rodzaj terapii po przebytej depresji. Szczerze i
otwarcie opowiada o swojej chorobie, lekach, wizytach u lekarzy, psychologów,
psychiatrów, psychoanalityków.
Snuje jednak opowieść w taki
sposób, że nie czujemy się zażenowani odzieraniem jej z resztek prywatności. Raczej
odczytuję jej zwierzenia jako światełko w tunelu dla osób, które mają teraz poczucie
totalnej pustki.
Ujęła mnie jej opowieść o
marzeniach:
„Tak, musimy mieć wielkie marzenia i skryte pragnienia, ale powinny one
pozostać lekkie. Podążajmy za nimi w zręczny sposób. Adaptujmy się i zmieniajmy
kurs, gdy życie ciska w naszą stronę najróżniejsze niespodzianki. Będą takie
chwile, gdy będziemy musieli porzucić dawne marzenia i zacząć snuć nowe. Na
każdy okres rozkwitu, działań i objawień mogą przypadać okresy suszy, które
popychają nas na pustynię i sprawiają, że tracimy poczucie kierunku. Podobnie
jak w przyrodzie, te cykle są czymś naturalnym, a nawet koniecznym”
Budapeszt |
Fajna, bezpretensjonalna opowieść
o podróży, rodzącej się miłości i o tym, że życie może być niezwykłą przygodą,
jeżeli tylko mamy trochę odwagi, by żyć pod prąd. To również recepta dla
wszystkich, którzy chcieliby podróżować, ale wciąż szukają wymówek (nie mam
urlopu, nie mam pieniędzy, nie mam… [tu wstaw swoją wymówkę]). Okazuje się, że
chcieć to móc. To jak? Ktoś chętny by podjąć wyzwanie? Mnie kusi…
Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękują wydawnictwu Czarna Owca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz