18 czerwca 2016

Zagraniczne wakacje: jak się odnaleźć w obcym kraju? 4 sprawdzone sposoby.

sam w obcym kraju

Jeżeli czytaliście mój wpis sprzed kilku dni, wiecie już jak relatywnie tanio samodzielnie zorganizować sobie wakacje. Jeżeli nie widzieliście wpisu, możecie to szybciutko nadrobić tutaj. Ok, jesteście już na miejscu, macie gdzie mieszkać i wiecie,  jak się poruszać. No to teraz pozostaje odpowiedzieć sobie na pytanie: co robić? Ja znaleźć najciekawsze atrakcje?  Gdzie dobrze zjeść? Jak się zachowywać w obcej kulturze? Na wszystkie te pytania możecie znaleźć odpowiedzi w kilku miejscach. 

1. Przewodnik turystyczny


Rzecz najbardziej oczywista, ale przewodnik przewodnikowi nie równy. Poniżej kilka podpowiedzi, na co zwracać uwagę kupując go a także subiektywny ranking.

Po pierwsze i najważniejsze: aktualność.  Zanim zdecydujecie się na dane wydawnictwo, sprawdźcie, z którego roku pochodzą dane. Uwaga! Nie zawsze pokrywa się to z datą wydania. Mając kilka do wyboru, najlepiej sięgnąć po najświeższy. Jasne, Akropol raczej będzie stał w tym samym miejscu, Wieża Eiffla również, ale istotne są również takie kwestie jak godziny otwarcia, remonty niektórych zabytków a także aktualizacje dotyczące miejsc noclegowych czy restauracji, które mogą zmieniać się często.

Druga sprawa to jakość wydania.  Ponieważ jest to książka, którą zazwyczaj nosi się w torbie wśród innych szpargałów, do tego często przegląda (czasem na deszczu), dobrze jest, by miała dobrej jakości papier i laminowaną okładkę. Wtedy możecie liczyć na to, że posłuży Wam cały wyjazd i się nie ściochra.

Dodatki niektóre przewodniki mają dodatkowe mapy, plany miast, atlasy samochodowe – to zawsze cenne pomoce.

Przejrzystość. Dobry przewodnik to taki, w którym od ręki znajdziecie informację, której szukacie. Są podzielone na odpowiednie sektory a strony są tak pokolorowane, że natychmiast traficie tam, gdzie chcecie. Do tego posiadają mapki – dużo mapek. Przecież te książki są po to, byście gdzieś trafili.

Bogactwo treści. Dobry przewodnik zawiera istotne atrakcje turystyczne, mówi o kulturze, zwyczajach, poleca dobre restauracje i pomaga znaleźć miejsce na nocleg w razie potrzeby. Tylko tyle i aż tyle.

Poniżej subiektywny ranking przewodników na polskim rynku. Które wydawnictwa są warte polecenia, a które omijać szerokim łukiem?

który przewodnik jest najlepszy?

Pierwsze miejsce:  Przewodnik wydawnictwa „Wiedza i życie”


Plusy:

  •  Podział na regiony
  • Miniaturowa mapka do każdego z regionów z zaznaczonymi miejscami wartymi zobaczenia. Są one ponumerowane w taki sposób, aby zoptymalizować Twoją trasę zwiedzania.
  •  Piękne zdjęcia i plany budynków
  • Doskonała jakość wydania (twarda, laminowana okładka z zakładką, dzięki której możesz zaznaczyć stronę, do której chcesz mieć dostęp od ręki)
  • Bogactwo treści – każdy znajdzie tu coś dla siebie
  • Historia regionu przedstawiona w krótkim, przejrzystym kalendarium
  • Skorowidz pojęć
  • Słownik podstawowych pojęć wraz z wymową (nie dotyczy przewodników krajów angielskojęzycznych)
  •  Plan metra (opcjonalnie)

Minusy:

  • bardzo wysoka cena. Dla przykładu – koszt przewodnika po Toskania tego wydawnictwa to obecnie 73 zł w księgarni Matras (przed przeceną kosztował 90 zł). W porównaniu z innymi wydawnictwami  to bardzo dużo

Drugie miejsce:  Przewodnik wydawnictwa „Explore guide 3w1”


Plusy:

  • Zdecydowanie najlepsza relacja „cena do jakości” spośród wszystkich przewodników. Nasza przykładowa Toskania będzie w tym wydawnictwie kosztowała 57zł (przed przeceną 70zł). 
  •  Przejrzysty podział na regiony wraz z mapami do każdego z nich
  • Laminowana okładka z zakładką (niestety okładka miękka)
  • Oprócz przewodnika otrzymujemy świetnej jakości laminowaną mapę, która jest praktycznie niezniszczalna.
  • Skorowidz


Minusy:

  • Po wakacjach przewodnik wygląda na lekko zużyty, te „Wiedzy i życia” są jak nowe
  • Brak rysunków poglądowych, przekrojów budynków
  • Brak informacji o kulturze czy historii miast
  • Małe mapki do poszczególnych spacerów są mało wyraźne
  • Brak słowniczka


Trzecie miejsce:  Przewodnik wydawnictwa „Lonely Planet”


Te przewodniki są przez wiele osób uznawane za najlepsze na świecie. W moim rankingu zdobyły dopiero brązowy medal. Oto dlaczego:

Plusy:

  •  Prawdziwe bogactwo informacji na każdy temat
  • Świetnie opisana baza noclegowa oraz miejsca, w których warto zjeść, zrobić zakupy itp.
  • Skorowidz
  • Słowniczek

Minusy:

  • Kiepska oprawa graficzna (właściwie nie ma kolorowych zdjęć)
  • Dość słabe oznaczenia (powiązanie mniejszych mapek z opisami zabytków)
  • Okładka, którą łatwo zniszczyć i strony niczym w taniej gazecie. (zwłaszcza wydania angielskojęzyczne)
  • Wysoka cena

Jeżeli jesteście fanami Lonely Planet mam dla Was dobrą wiadomość – od niedawna przewodniki można kupić również w języku polskim.

Jeżeli Waszym priorytetem jest cena lub jedziecie gdzieś na krótko i nie chcecie wydawać dużej kasy na przewodnik, możecie też rozważyć przewodniki Pascala Odradzam jednak ich kieszonkową wersję – jest zbyt uboga. Raczej polujcie na pełne wydania. Przewodniki Pascala są o wiele tańsze niż te wspomniane powyżej, jednak zawierają wszystkie podstawowe informacje i są całkiem niezłej jakości.

Nie zawsze przewodnik jest niezbędny. W niektórych krajach wystarczy kupić jedynie mapę – zwłaszcza tam, gdzie podziwia się raczej przyrodę niż chodzi po muzeach czy szuka historycznych miejsc. My zdecydowaliśmy się na to rozwiązanie np. na Maderze i Cape Verde (chociaż na Wyspach Zielonego Przylądka zanim udało nam się znaleźć sklep z mapą najpierw posługiwaliśmy się zdjęciem tej hotelowe - zrobionej telefonem. Nie było łatwo, ale się udało). W zasadzie zawsze korzystamy z map freytag&berndt – są naszym zdaniem najlepszej jakości.

Ale przewodnik to tylko jedna z metod pozyskania informacji o miejscu, w które się wybieramy. Co jeszcze?

 2. Książki podróżnicze

literatura podróżnicza


Jeden z moich ulubionych gatunków literackich (moje ulubione pozycje z tej dziedziny znajdziecie tu). Michniewicz, Kamiński, Cejrowski, Wojciechowska… mogłabym wymieniać jeszcze długo. Ta literatura inspiruje, pomaga wytyczać kolejne cele wyjazdów ale także jest źródłem wiedzy o kulturze i zwyczajach tubylców.  Jeżeli macie ochotę spakować plecak i pojechać do Bangkoku czy Kalkuty, sięgnijcie najpierw po "Samsarę". Być może u niektórych z Was ostudzi entuzjazm, innych po prostu przygotuje mentalnie na to, że taka podróż to nie tylko mili ludzie czekający z otwartymi ramionami, ale również czasem godziny łapania stopa czy udręki chorób żołądkowych. Tego w przewodnikach nie znajdziecie. Marzy Wam się Japonia? Pozycja obowiązkowa to Bezsenność w Tokio Marcina Bruczkowskiego. Bez tej książki bardzo łatwo o faux pas - np. niechcący wejdziecie do czyjegoś mieszkania… w butach i będzie prawdziwy dramat. 

Oczywiście czytając te pozycje zawsze trzeba je przefiltrować przez poglądy autora. Zapewne zupełnie inaczej Arabia Saudyjska wygląda w książce „Swoją drogą” (o książce pisałam tutaj), której autor jest człowiekiem bardzo otwartym na różne kultury a inaczej gdy opowiadałby o niej taki fanatyk jak prowadzący „Boso przez świat”.

Szczerze mówiąc, tego typu literatura jest świetna również, jeżeli nigdzie się nie wybieracie. Nie ma dla mnie nic przyjemniejszego niż w listopadową słotę zanurzyć się z kubkiem gorącej herbaty w ręku w świat afrykańskiego buszu czy dróg ameryki południowej.

 3. Blogi podróżnicze


Kopalnia wiedzy i inspiracji. Jest ich mnóstwo, ja regularnie śledzę jeden, chyba najpopularniejszy w Polsce, o nazwie Tasteaway. Na Natalię i Łukasza trafiłam szukając informacji o tym, jak podróżować z niemowlakiem. Śledzę ich bloga, ponieważ podróżują dokładnie tak samo jak my – z małym chłopcem, korzystając z dość wygodnych form noclegu, szukając po drodze lokalnych przysmaków. Kiedy polecieliśmy do Meksyku, oprócz przewodnika mieliśmy wydrukowane 6 czy 7 stron z opisem ich wyprawy i przemierzyliśmy cały Yucatan bardzo podobnym szlakiem. Szczerze mówiąc ich porady przydały się nam w tym przypadku bardziej niż kieszonkowe wydanie Pascala (a dlaczego to patrz punkt 1). Największą przewagą blogów podróżniczych nad formą papierową jest możliwość kontaktu. Nie bójcie się tego. Sama pisałam do Natalii kilkukrotnie – zawsze szybko dostawałam cały zestaw przydatnych rad. Nie bójcie się pytać. Myślę, że większość blogerów właśnie dlatego para się tym zajęciem, aby móc dzielić się swoim doświadczeniem i służyć pomocą. My naprawdę to lubimy.

Internet to oczywiście nie tylko blogi. Często poszukując fajnych restauracji czy miejsc do odwiedzenia korzystamy z różnych portali, a najczęściej z aplikacji Trip Advisor. Na drzwiach hosteli czy barów często znajdziecie charakterystyczną sówkę – to znaczy, że dane miejsce jest polecane właśnie przez użytkowników tej aplikacji. Szybkie i proste rozwiązanie, a co najważniejsze – skuteczne.

4. Concierge

Kim jest concierge


Usługa, którą ma wielu z nas w pakiecie z rachunkiem bankowym czy ubezpieczeniem na życie lub nawet samochodowym, a tak mało kto o niej wie, pamięta lub umie z niej skorzystać. Bardzo polecam. Jeżeli chcecie, dobry concierge zorganizuje Wam cały wyjazd – znajdzie bilety na samolot, propozycje noclegu, podpowie gdzie warto zjeść, ba nawet zarezerwuje Wam stolik. Chcecie więcej? Dostarczy Wam listę punktów medycznych w miejscu,  w którym będziecie się znajdować z podziałem na specjalizacje, podpowie, gdzie pójść z dzieckiem, aby się nie nudziło i zorganizuje opiekę nad Waszym zwierzakiem, kiedy Wy będziecie się byczyć na plaży. Serio, te usługi mają przeogromny zakres. Znacie to hasło reklamowe „rzeczy niemożliwe wykonujemy od ręki a na cuda trzeba chwilę poczekać”? Tak właśnie można powiedzieć o tym zawodzie. Oczywiście tutaj też wszystko zależy od firmy i od ludzi, pewnie można źle trafić, ale prawda jest taka, że w większości przypadków są ogromnie pomocni nie tylko podczas organizacji podróży, ale również w codziennych sytuacjach. Sprawdźcie, być może już macie taką usługę w swoim pakiecie bankowym czy ubezpieczeniowym a nawet o tym nie wiecie.


Uff… Jeżeli dobrnęliście aż tutaj, to mam nadzieję, że było warto. Dla mnie podróżowanie to wspaniała przygoda, coś co kocham robić najbardziej na świecie. Mam nadzieję, że tym i poprzednim wpisem zaraziłam Was chociaż trochę swoją pasją. Jeżeli tak, to pakujcie się i… w drogę. Jeżeli nie, to tymczasem sięgnijcie po książkę Michniewicza J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz