Jest już prawie połowa maja, więc wielkimi krokami zbliża się czerwiec a wraz z nim… dzień dziecka. Moim zdaniem najlepszym prezentem zawsze jest książka. Dlatego ten i kolejny wpis poświęcę właśnie pozycjom dla najmłodszych – w co warto zainwestować, aby nasze pociechy miały radochę? Czego unikać? Na pierwszy ogień wrzucam „literaturę” dla najmłodszych milusińskich. Przed Wami najlepsze lektury dla szkrabów w wieku od 0 do 24 miesięcy.
Książki dla dzieci w wieku 0-6 miesięcy - Stawiamy na kontrasty
0-6 miesięcy - kiedy to było. Niby niedawno, a tyle się wydarzyło, że mam wrażenie, jakby minęły całe wieki od kiedy Julek był takim oseskiem. W tym wieku dziecko głównie śpi, je, przytula się, znowu śpi... i tak w kółko. Dla takich maluszków przygotowano specjalne czarno-białe książeczki.
Dlaczego takie? Ponieważ takie szkraby widzą jeszcze niewyraźnie, trochę jak
przez zaparowaną szybę. Najatrakcyjniejsze są dla nich właśnie proste,
kontrastowe obrazki. W księgarniach znajdziecie całe mnóstwo takich książeczek,
my mieliśmy jedną z serii „Oczami maluszka”. Z perspektywy czasu uważam, że był
to zbędny wydatek – to dość drogie wydawnictwo (od 18 do 25 zł zależności od sklepu) a równie dobrze, a może nawet lepiej,
sprawdzają się obrazki wydrukowane z Internetu czy nawet namalowane czarnym
flamastrem na białym kartonie wzorki. Połóżcie je obok dziecka w odległości
około 20-30cm i zobaczcie, jak zareaguje. Jeżeli mu się nie spodoba, zmieńcie obrazek - przetestujcie kilka, na pewno któryś przypadnie mu do gustu.
Rewelacyjne mięciutkie książeczki. Kupicie je na przykład w Ikei. |
Dla dzieci powyżej 3 miesięcy znajdziecie również malutkie
bardzo twarde książeczki o grubych stronach. Jedna z nich bardzo nam się spodobała i
kupiliśmy ją Julkowi. Nie popełniajcie naszego błędu. Kiedy młody zaczął ją
brać do buzi (a dzieciaki biorą do ust absolutnie wszystko, nie upilnujecie), gruby papier zaczął się rozklejać. Trochę go zjadł, reszta
zabrudziła nam łóżko i podłogę w salonie. Zamiast nich, o wiele lepiej
sprawdzają się książeczki kąpielowe – Julek nigdy się z nimi nie pluskał w
wannie, za to przeglądał je na podłodze, gryzł ile wlezie i machał jak
grzechotką. Znajdziecie ich mnóstwo w każdym sklepie z zabawkami. Julek
najbardziej ze wszystkich lubił „Kiciusia Mruczusia” wydawnictwa Debit, ale
każda inna na pewno będzie równie dobra. Świetnie sprawdzą się również książeczki pluszowe, z którymi dziecko może zasypiać. Niektóre z nich mają strony z różnymi fakturami - szeleszczącymi, futrzanymi, ze skóry. Wersja z Ikei ma dodatkowo baaardzo długą metkę, za co Julian kocha ją najbardziej.
Niby fajna... |
...ale nie nadaje się dla dzieci |
Książki dla dzieci w wieku 6-12 miesięcy czyli jak wybrać dobrą książeczkę dźwiękową?
Dla dzieci powyżej 6 miesięcy oferta robi się naprawdę
szeroka. Znajdziecie bardzo wiele pozycji uczących dzieci kolorów, części ciała,
zwierzątek itp. Nie będę tutaj omawiała wszystkich, skupię się na jednej,
która moim zdaniem jest wyjątkowa – „Księdze Dźwięków” Soledat Bravi.
Książka zawiera zestaw obrazków różnorakich przedmiotów i
dźwięki, jakie te rzeczy wydają. Zaczęliśmy ją czytać synkowi gdy skończył 6
miesięcy i od tamtej pory musimy to robić codziennie – Julek nam nie odpuszcza .Mamy
przy tym naprawdę mnóstwo dobrej zabawy – najpierw Młody po prostu zaśmiewał
się w głos z naszych udawanych miauknięć czy muczeń. Teraz, gdy jest troszkę
starszy – stara się te dźwięki naśladować.
"Księga dźwięków" ma grube strony, które dziecko może spokojnie brać
do buzi. Dodatkowo, jeżeli się ubrudzi, można ją z łatwością przetrzeć wilgotną
szmatką. Są też minusy: jest bardzo gruba, a przez to ciężka. Maluszkowi, który
ma mniej niż rok ciężko ją podnieść. Nie jest łatwo również przewracać sztywne
strony. Kiedy czytamy razem, muszę Julkowi pomagać, a kiedy robi to sam –
zazwyczaj łapie po kilka, kilkanaście nawet kartek, co go trochę irytuje. Poza
tym, klejenie jest dosyć słabe, Nasz egzemplarz po kilku miesiącach
intensywnego użytkowania wygląda tak:
"Księga dźwięków" po przejściach |
Jednak mimo tych minusów, bardzo tę pozycję polecam –
czytanie jej to nie tylko genialna zabawa dla maluchów, ale również stymulacja
rozwoju mowy. Naprawdę działa. I jeszcze mała porada praktyczna: "Księgę Dźwięków" bardzo trudno dostać w sklepach
stacjonarnych, ponadto jest dość droga. Zdecydowanie polecam tańsze księgarnie
internetowe - mają zapas na stanie i nawet z przesyłką zapłacicie mniej niż w sklepie stacjonarnym.
Jeżeli nie chce Wam się bawić w naśladowanie odgłosów, zawsze możecie
wybrać jedną z licznych książeczek dźwiękowych, które zrobią to za Was. Na co
zwrócić uwagę kupując taki produkt? Po pierwsze, czy te
melodyjki/muczenia/miauczenia czy chrumkania są ładne. Niby banalne, ale uwierzcie mi, warto to
sprawdzić przed zakupem – w niektórych imitowane dźwięki są bardzo słabe – nie
przypominają w niczym kwakania czy gdakania, za to są irytująco
piszczące (a musicie liczyć się z tym,
że dziecko będzie to włączało non stop).
Dlatego, jeżeli w sklepie traficie na zapakowany produkt, którego nie
możecie wcześniej przetestować – omijajcie go szerokim łukiem.
Druga rzecz, na którą warto zwrócić uwagę, to sposób
wciskania. Poniżej macie dwa typy przycisków. Mnie samej nie przyszłoby do głowy, że jedna z tych książek kompletnie się nie sprawdzi. Dopiero kiedy Julek złapał obie zabawki, okazało się, że potrafi bawić się
tylko jedną z nich – "Krówką Ślicznotką". Ta książeczka ma wystający,
łatwy do zauważenia przycisk. a na dodatek pięknie muczy (a Julek razem z nią).
Jeżeli chodzi o "Poznaję dźwięki. Gospodarstwo",
to mimo, że doskonale wie, gdzie nacisnąć, aby zagrało – nie ma tyle siły aby
uruchomić mechanizm. Zamiast się bawić denerwuje się, gdy próbuje włączyć gadżet każdym paluszkiem po
kolei a odpowiada mu jedynie cisza.
Po lewej "Krówka Ślicznotka" z dużym czerwonym przyciskiem. Po prawej - "Poznaję dźwięki. Gospodarstwo". Czarna nutka jest niemożliwa do naciśnięcia przez małe dziecko. |
Trzeci rodzaj grających książeczek dla dzieci to takie,
które czytają całe bajki – idealne dla leniwych rodziców, chociaż wydaje mi
się, że sprawdzi się dopiero dla starszych dzieci. Nasz Julek nie umie
skoncentrować się na tyle, by wysłuchać kilkudziesięciu sekund monologu,
zdecydowanie woli muczeć ze Ślicznotką.
Książki dla dzieci od 12 miesięcy - poznajemy nowe słowa i opowiadamy historie
Kiedy rozglądałam się za prezentem na urodziny dla mojego
dziecka, przejrzałam chyba całą ofertę „literatury” dla roczniaków. Znalazłam
jedną pozycję, a raczej serię, która wyróżnia się na tle innych: Seria z ulicy
czereśniowej również wydawnictwa Dwie Siostry. W
tej serii wydano 6 książeczek: Wiosna, Lato, Jesień, Zima, Noc oraz Wielkie
Gotowanie na ulicy Czereśniowej. My mamy Lato, bo to moja ulubiona pora roku,
ale wszystkie są świetne. Książka jest duża, ale cienka i lekka. Bardzo ładnie
i porządnie wydana – Julek na niej siada, przekłada, tarmosi na wszystkie
strony, a ona wciąż wygląda jak nowa. Ta pozycja nie ma treści – tę wymyślacie
sami. Na każdej stronie jest mnóstwo postaci, które wykonują jakieś czynności,
na kolejnych kartkach możemy śledzić losy wybranych osób czy zwierząt. W ten
sposób za każdym razem otrzymujemy inną opowieść. Można też bawić się w szukanie
kotka na każdym z obrazków albo w liczenie rowerów – ograniczeniem jest tylko
wasza wyobraźnia. W księgarniach tę pozycję znajdziecie na dziale dla trzylatków, ale uwierzcie mi, widziałam już niejednego roczniaka zachwyconego "Ulicą".
To tyle. Mam nadzieję, że znaleźliście tu kilka inspiracji
oraz że unikniecie dzięki temu artykułowi kilku wpadek. A jeżeli macierzyństwo dopiero przed Wami, tuż tuż, polecam lektury dla przyszłych rodziców i młodych mam. Znajdziecie je tu. A jakie książki czytują Wasze dzieciaki? Jeżeli macie starsze pociechy – zerknijcie do artykułu o książkach dla młodzieży. Znajdziecie go tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz