Spotlight
Reżyseria: Tom McCarthy
Gatunek: Dramat
Nie „Zjawa”, która była nakręcona właśnie po to, by dostać
statuetkę, nie sympatyczny i podnoszący na duchu „Marsjanin”, który jest
największym przegranym tegorocznej gali, ale właśnie „Spotlight” w reżyserii
Toma McCarthy’ego (szerszej publiczności znany z "Gry o Tron"), film na trudny i
bolesny temat, został wg Akademii Filmowej uznany za najlepszy film roku 2015. Tegoroczny
zwycięzca to dzieło z motywem, po który Hollywood nie sięga zbyt często –
pedofilia wśród księży. Dziennikarze bostońskiej gazety trafiają na trop
przestępstw seksualnych popełnianych przez kilku księży na przestrzeni lat. Na
polecenie nowego przełożonego prowadzą śledztwo i wkrótce okazuje się, że
otworzyli puszkę Pandory…
Kilka
lat temu mogliśmy w kinach obejrzeć „Wątpliwość” w reżyserii Johna Patricka
Shanley’a. Jest to opowieść o duchownym oskarżonym przez zakonnicę (w głównych
rolach genialni Philip Seymour Hoffman i Meryl Streep) o niewłaściwe zachowanie wobec
jednego z uczniów. Jest jednak zasadnicza różnica między tym filmem a „Spotlight”. Tam mamy niedopowiedzenie, brak pewności
co do winy ojca Flynn, tutaj jest rzucone w twarz oskarżenie z twardymi
dowodami. Jednak to nie pedofilia jest głównym zarzutem wobec Kościoła. Jest
nim przede wszystkim wszechobecna zmowa milczenia (nie tylko kapłanów, ale
również ofiar i ich rodzin obawiających się stygmatyzacji) i brak konsekwencji
wobec winnych a tym samym niestety… ciche przyzwolenie na te działania. UWAGA SPOILER Podczas filmu, gdy jeden
z bohaterów zwierza się dziennikarce, przyznaje, że ksiądz przyszedł wyznać
jego rodzicom, że molestował ich syna. „I co zrobiła Twoja mama, gdy się o tym
dowiedziała? ” zapytała reporterka. „Mama? Mama przyniosła ciasteczka.” Z plansz końcowych dowiadujemy się, że
arcybiskup, pod którego okiem miały miejsca przestępstwa, został za karę…
przeniesiony do jednej z największych rzymskich parafii. KONIEC SPOILERA Czy skoro nie udało
się mediom kilka lat temu, to czy teraz ten film coś zmieni? Mam nadzieję, że
tak, chociaż boję się, że się łudzę na próżno.
Zastanawiałam się, jakie byłyby reakcje, gdyby taki film
został zrobiony w Polsce, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że problem nie
dotyczy jedynie Bostonu, ani nawet tylko USA. Pamiętam inny obraz, który kpiną
i ironią starał się ujawnić hipokryzję naszego rodzimego episkopatu – mówię o „Obywatelu”
Jerzego Stuhra. Wątek kościelny był tam jednym z wielu, ale i tak wzbudził
ogromne emocje na forach internetowych. Pamiętam, gdy wróciłam do domu i chciałam
ocenić film w aplikacji „Filmweb” (moim zdaniem 8/10), ze zdumieniem
zobaczyłam, że jego ocena przez widzów wynosi… 2,7. Moje zdziwienie było tym
większe, że film dopiero co trafił do kin, a zazwyczaj im mniej widzów, tym
lepsze wyniki. Zdezorientowana zaczęłam przeglądać komentarze. Są zbyt
wulgarne, aby je cytować, w większości jednak wypowiadały się osoby, które
filmu nie oglądały i obejrzeć nie miały zamiaru, bo z góry wiedziały, że to
jedna wielka szmira. Dlaczego? Bo Polacy nie potrafią jeszcze spojrzeć prawdzie
w oczy, wolą „zajadać ciasteczka” jak mama jednej z ofiar „Spotlight” a
wszystkich, którzy myślą inaczej zrównać z ziemią. Na szczęście teraz, kiedy
wejdziecie na stronę „Obywatela” obraźliwe komentarze są w większości
pousuwane, jednak jego wynosi jedynie 5,7.
Oglądając tego typu filmy musimy pamiętać, że Kościół, to
nie wiara, to nie Bóg. Kościół tworzą ludzie a Ci są różni – zarówno dobrzy jak
i źli. Nie zapominajmy więc także o pozytywnych charakterach strefy
duchowieństwa, zarówno tych filmowych jak i tych rzeczywistych. Przypomnijcie
sobie choćby film „Uśpieni” z Bradem Pittem i Robertem De Niro – tu również
mowa o molestowaniu, jednak ojciec Bobby (De Niro) jest postacią jak
najbardziej pozytywną. Przeczytajcie książkę Hołowni „24h chrześcijaństwa na
świecie” – zbiór wywiadów dziennikarza z ludźmi z całego globu, którzy walczą,
aby imię Boga nie zostało zapomniane we współczesnym świecie. Są wśród nich
zarówno konserwatyści jak i liberałowie. Łączy ich jedno – chęć krzewienia
dobra. Pamiętajcie o takich księżach jak Józef Tischner, Jan Twardowski czy
setki innych, anonimowych kleryków z wsi, miast i miasteczek, którzy angażują
się, aby pomóc swojej społeczności. Nie wszyscy są porządni i nie wszyscy żyją
zgodnie z dziesięcioma przykazaniami ale i
nie wszyscy są pazerni i rozpustni. Ludzie są różni. Dla mnie ważne jest
to, że Papież Franciszek – głowa obecnego Kościoła, to osoba skromna, otwarta i
dość liberalna. Póki on jest głową Kościoła wierzę, że wszystko idzie w dobrym
kierunku.
Bardzo trudny i zapadający w pamięć film, w pełni zasłużył na statuetkę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 %
Usuńobejrzałabym wątpliwość. :-)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńOglądałam świetne "Wątpliwość" i "Uśpieni" (czytałam też książkę). Obejrzałam "Spotlight" i też uważam, że znakomity i że jak najbardziej zasłużył na Oscara.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać książkę Uśpionych!
Usuń8 dla Obywatela????? A co w tym filmie takiego dobrego? :)
OdpowiedzUsuńSpotlight naprawdę kawał solidnego kina, rzetelnie nakręcony, rzetelnie poprowadzony scenariusz, bez niepotrzebnych skoków, naciągnięć, czy sztucznego grania na emocjach. Od początku do końca poprowadzona dobra robota
Dla mnie subtelny, inteligentny humor, doskonała gra aktorkska i słodko -gorzki obraz społeczeństwa.
Usuń