Recenzja książki Bartka Sabeli
Wyobraźcie sobie, że na terenie województwa Mazowieckiego zaplanowano
stworzenie jeziora – zalanie lasów, miast, a w na ich miejscu utworzenie
hodowli karpia. Po co? W myśl szczytnej idei zrobienia z Polski światowego
lidera w hodowli karpi oczywiście. Głupie? No głupie jak nie wiem, ale jednak
się wydarzyło. Nie w Polsce a w Uzbekistanie, nie zalanie a wysuszenie, nie
Mazowsza a morza Aralskiego. I nie chodziło o karpie, lecz o Bawełnę. Tak – ktoś kiedyś w ZSRR postanowił, że
Uzbekistan zostanie największym na świecie producentem bawełny i dopiął swego.
Jednak zamiast bawełnianego imperium mamy największą katastrofę ekologiczną XX
wieku.
Książka poruszy każdego – nawet jeżeli nie jesteście
miłośnikami Greenpeace a smutne oczy pandy z logo WWF nie robią na Was wrażenia
i tak po nią sięgnijcie. Przynajmniej dowiecie się czegoś o Uzbekistanie – to
arcyciekawe miejsce, totalna egzotyka. Warto dowiedzieć się o nim więcej.
Wiecie na przykład, że aby przeliczyć pieniądze, najlepiej położyć je na
wadze? Warto dowiedzieć się dlaczego,
prawda? Takich historii w tej książce jest mnóstwo. Głównym bohaterem pozostaje
jednak morze Aralskie, którego historia powinna być przestrogą dla nas
wszystkich. To najlepsza książka jaką przeczytałam w ciągu ostatnich miesięcy.
PS. Dodatkowym atutem książki są fantastyczne zdjęcia - m.in. powyższe. Robi wrażenie, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz